Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany
Czuję, że coś łączy mnie z bizarrotron (http://piekielni.pl/59245#comments)...

Jestem świeżo upieczoną nauczycielką. Moja pierwsza praca - wychowawstwo w zerówce.
A tam pewien chłopiec... który ewidentnie powinien mieć już dawno orzeczenie, a nie ma (ta sama grupa użerała się z nim od przedszkola, mają go dość) i uczęszcza do zwykłej masowej szkoły... Sugestie padają na Zespół Aspergera (ale ponoć nie ma wszystkich cech... ha, tyle, że przecież można mówić o atypowości!), ale od 2 lat "nie mogą" go zdiagnozować... Rodzice niby uczęszczają z nim do psychologów, psychiatrów itp. ale żadnego orzeczenia nie ma. Z rozmów z rodzicami, wiadome jest, że nie chcą dla niego klasy specjalnej, starają się o integrację.

Oto dowody wskazujące, że dawno powinien mieć orzeczenie:
- Jest bardzo inteligentny (przewyższa przeciętny poziom umysłowy rówieśników)
- Nie lubi hałasu, lubi mieć uporządkowany dzień.
- Przeszkadza w zajęciach (rozmawia, porusza się po sali, zajmując się swoimi sprawami), jest głośny.
- Często miewa niekontrolowane napady złości, w czasie których bywa wręcz nieobliczalny (potrafi wtedy np. rzucić ciężkim, szkolnym krzesłem w stronę dzieci i nauczyciela, podbiec do jakiegoś dziecka i bez powodu z całej siły go uderzyć czy zrzucić kogoś z krzesła), cała uwaga nauczyciela skupia się wtedy głównie na nim i zapobiegnięciu potencjalnego zagrożenia.
- W bardzo kryzysowych momentach dzieci są od niego izolowane ze względu bezpieczeństwa, a jego rodzice wzywani do szkoły.
I to nie raz, nie dwa...

Aczkolwiek jego zaburzenie zachowania nie tłumaczy jego niestosownego, wręcz chamskiego, zachowania:
- Często używa wulgarnego i niestosownego języka, mimo wielu upomnień nauczyciela.
- Często obiera sobie pewne dziecko, wobec którego stosuje przemoc psychiczną (stale krytykuje, wyśmiewa, przegania) i fizyczną (popycha, bije pięścią, kopie, rzuca w nie różnymi przedmiotami) – jego ,,ofiarą” zazwyczaj stają się dzieci słabe i płochliwe.
- Wobec niektórych dzieci postępuje wrogo i agresywnie, mimo ich prób zaskarbienia sobie jego sympatii. Widoczne są tutaj problemy z tolerancją.
- Nie da się zastosować wobec niego żadnej kary – chłopiec nie słucha i nie chce ponieść żadnej sankcji za swoje nieodpowiednie zachowanie (mimo, że inne dzieci w grupie mają kary za te same przewinienia).
- Często nie słucha poleceń nauczyciela. Na krytyczną uwagę reaguje agresją słowną lub fizyczną WOBEC NAUCZYCIELA (bije pięścią lub przy pomocy jakiegoś przedmiotu, kopie, rzuca krzesłem, rzuca zabawkami, pluje, gryzie). Jednym słowem, podważa autorytet wychowawcy. Później niektóre dzieci go naśladują jak te papugi...

Od samego początku września jest w tej szkole. Rodzice są często wzywani. I co? W marcu podczas kolejnego wezwania telefonicznego, mama chłopca potrafi rzec "Musi się przystosować...". JASNE. To słowa wypowiedziane po 7 miesiącach w tej szkole.

Szkoła masowa nie jest przygotowana na takie dzieci. Nie mamy pomocy. A Poradnie niezbyt szybko wydają orzeczenia. Tylko czekać, aż gdzieś kiedyś stanie się komuś krzywda... to wtedy przepisy się zmienią dopiero.

Ale jak to jest: nauczyciel nie czuje się bezpiecznie i komfortowo, dzieci również... więc jak on może nie mieć jeszcze orzeczenia? Przecież to dla dobra jego i ogółu.

Druga strona medalu - wychowanie - to, o czym pisał bizarrotron. Tak jak pisałam, jego nerwowość to jedno, ale sposób odnoszenia się do dzieci i nauczycieli to drugie...

szkoła

Skomentuj (43) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 125 (273)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…