Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#59333

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Koleżanka zapragnęła kupić samochód. Ciężko zarobione pieniądze odkładała przez 3 lata aż zebrała się sumka.

Znalazła dziś ogłoszenie. W ogłoszeniu niewiele było napisane- generalnie podana cena, zaznaczone, że do negocjacji, dane samochodu typu silnik, moc, rocznik i dodatkowe wyposażenie. Ale nic nie było napisane o stanie. Zadzwoniła z ciekawości dopytać o parę spraw i umówić się na obejrzenie.

Okazało się, że pan wyjeżdża do rodzinki na urlop hen daleko i auto jest do obejrzenia dziś do 17:00 w naszym mieście a potem nie wiadomo bo może sprzeda będąc u rodzinki. Przez telefon koleżanka wygadała się, że szuka dla siebie auta, swojego pierwszego z resztą. Jak dowiedział się, zaczął chwalić, że auto w bardzo dobrym stanie, można lać i jechać. Pech chciał, że koledze, który obiecał pomóc w zakupie samochodu kompletnie dzisiejszy dzień nie pasował i znajoma nie miała nikogo kto się zna poprosić o pomoc w obejrzeniu. Postanowiła pojechać tam ze mną do towarzystwa, skorzystać z mojej podwózki i zaryzykować obejrzenie samej.

Na miejscu pan wychwalał, że lać i jeździć i same cuda wianki a auto w świetnym stanie.

Podniosłam maskę- silnik zarzygany, pewnie uszczelka pokrywy zaworów do wymiany, ale to nic- mały wydatek. Kable niektóre miały ubytki w izolacji, poziomy płynów w normie.

Klima nie działa, ogrzewanie szybko łapie, wycieraczka z tyłu nie działa, żarówka od świateł mijania przepalona (pryszcz), hamulec ręczny słabo łapie (linka do podciągnięcia), amory skrzypią (a może gumy stabilizatora zaskrzypiały jak stara wersalka jak się oparłam o karoserię z przodu naciskając od góry?- nie wiem dokładnie). Głośno wszystko mówiłam, a pan coraz bardziej patrzył na mnie jak na wroga i mina mu rzedła.

Koleżanka zapytała o jazdę próbną. Bez słowa kluczyki jej dał. Ona mi przekazała, powiedziała, że ja pierwsza... Pan cicho usiadł z tyłu, już nawet nie odzywał się z chwaleniem.

No i się zaczęło. Silnik nierówno pracował, typowe falowanie na wolnych obrotach jakby lewe powietrze gdzieś łapał- pewnie guma przepływomierza.

No to ruszamy... Pasek od wspomagania zapiszczał. Stuk, stuk puk... Tuleje belki do wymiany, hamulce piszczą, tuleje wahaczy do wymiany... Generalnie całe zawieszenie do typowego remontu. Auto ściąga na prawo, zbieżność do ustawienia... I po drodze wysypał się katalizator, w wyniku czego dźwięk dobiegał spod samochodu jakby kto tłukł pokrywką od starego garnka...

Spojrzałam tylko na koleżankę przecząco.

Po przejażdżce powiedziałam panu gdzie ja mam takie lanie i jeżdżenie i idiotę z siebie robi takimi przechwałkami szukając łosia. Oddałam kluczyki i wróciłyśmy do domu.


Czy naprawdę wszyscy faceci myślą, że jak baba chce kupić samochód to można robić tak bezczelnie w balona? Litości...

(Ku wiadomości niektórym facetom- owszem, mam cycki, na autach się średnio znam, ale jednak mgliste pojęcie mam o pewnych rzeczach. Trochę interesuję się motoryzacją. Sama kupiłam sobie auto bez pomocy kolegów i jestem zadowolona po dziś dzień i uważam, że nie zmarnowałam wydanych pieniędzy.)

Baba kupuje auto

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 227 (381)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…