Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#59467

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tauron. Może być trochę chaotycznie, bo szlag mnie trafia.

Jakoś w grudniu mój narzeczony złożył w Tauronie pismo o przepisanie umowy na siebie w wyniku zmiany właściciela. Pismo złożył i zapomniał o sprawie, jednak miesiące mijały, odzew zerowy, licznikiem nikt się nie interesował, a rachunków brak. Trochę nas to zaczęło niepokoić, bo wiadomo jak to jest - im się nagle przypomni, a my wylądujemy z rachunkiem opiewającym na miliony.

W czwartek w końcu narzeczony się zebrał i poszedł do oddziału, by dowiedzieć się, że nasz licznik jest zapisany jako nieważny i powinien zostać już dawno temu zdemontowany, umowa miała zostać podpisana przy demontażu, a nowy licznik powinien być zainstalowany na następny dzień. Jednak "coś jest nie tak" i takie zlecenie nie poszło, więc miła pani powiedziała, że w poniedziałek między 8 a 9 przyjdą panowie i zlikwidują stary licznik oraz podpiszą umowę i umówią się na następny dzień na montaż nowego licznika. Myślimy - super, 20 stopni na zewnątrz, a my na dobę zostaniemy z lodówką i zamrażarką pełną jedzenia i bez prądu.

Weekend upłynął nam na kombinowaniu lodówki turystycznej, rozmowach z sąsiadami o krótkoterminowym użyczeniu miejsca w zamrażalniku oraz suszeniu mięsa, co by mogło dłużej wytrzymać.

Poniedziałek - na szczęście godziny pracy mamy obydwoje dość elastyczne, jednak od 8 siedzimy jak na szpilkach. 8:57 panów niet, my już poddenerwowani, więc dzwonimy na infolinię. Pani na infolinii mówi krótko i zwięźle, że przecież jeszcze 9 nie ma, więc mamy czekać, po czym w bezczelny sposób się rozłącza. Ok, ja w międzyczasie wykonuję telefon do szefa, że sytuacja podbramkowa, nie da rady, może się zjawię wieczorem, a na razie pracuję z domu.

9:10, luby już w butach dzwoni po raz kolejny - "dziwne, powinni do pana zadzwonić, ja nie wiem o co chodzi, ale proszę czekać MOŻE PRZYJADĄ". Bardzo mi pani poprawiła humor tym "może przyjadą", ale ok. Stwierdziliśmy, że ja zostanę, żeby wpuścić panów, a luby umowę podpisze w oddziale, bo znajduje się koło jego firmy. Zabrałam się za robotę, trochę czasu minęło, a panów dalej nie ma. Dzwonię więc do lubego, czy wie co i jak. Nic nie wie, nie dzwonili, ale zaraz zadzwoni na infolinię i da mi znać.

Trzecia rozmowa - panowie dziś nie przyjadą (!!!), bo są jakieś błędy w papierach i zanim podpiszą umowę z nowym właścicielem to były właściciel licznika musi podpisać jakiś świstek. Były właściciel, na którego jest poprzednia umowa nie żyje od kilku lat, a jego siostra, która sprzedała mieszkanie siedzi gdzieś za granicą i nie ma z nią kontaktu. Pani nie wie, co z tym zrobić, radzi przejść się do oddziału i spróbować to załatwić.

Powiedzcie mi proszę jak to jest możliwe - człowiek sam się do nich zgłasza, że rachunków nie zapłacił, a prąd pobiera, kombinuje jak się da i godzi się na dobowy brak prądu i to w warunkach, gdy nie może jedzenia wystawić na balkon, tylko musi się prosić sąsiadów, a Tauron nawet nie raczy powiadomić, że monterzy jednak nie przyjadą, bo coś się nie zgadza. W dodatku trzeba dzwonić TRZY razy, żeby się czegokolwiek dowiedzieć... Ręce opadają...

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 583 (665)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…