Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#59535

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Market dużej zagranicznej sieci. Spory, ale jeszcze nie z kategorii tych największych. Robiąc zakupy przechodziłem obok działu cukierniczego, gdzie można było nabyć ciasta na wagę - obsługa odkrajała wybrany kawałek ciasta, pakowała, ważyła i podawała klientowi. W ogóle nie planowałem kupować żadnych wyrobów cukierniczych (wolę sam upiec w domu niż kupować pompowane chemią ciasta z marketów) ale widok mną wstrząsnął. Sernik z galaretką. W galaretce owoce. Na tychże owocach pleśń. I to jaka! Tak bujnego kożucha kosmatej, szarej pleśni, szczelnie pokrywającego każdy fragment owocu wystający spod galaretki, dawno nie widziałem. Takiego "okazu" nie wyhoduje się w 2 - 3 dni, musiał się rozwijać z tydzień jak nie dłużej...
Przyglądałem się temu paskudztwu przez kilka sekund z niedowierzaniem, które pani za ladą musiała błędnie uznać za zainteresowanie, gdyż zapytała:

- Co podać?
- Ten sernik z truskawkami to świeży jest? - jakiś wewnętrzny chochlik podkusił mnie by nie mówić wprost o dostrzeżonym problemie. Takie niewinne "Let's play a game".
- Oczywiście, świeżutki! Wczoraj popołudniu przyjechał na sklep!
- To niech pani tą pleśń z wierzchu zgarnie to może jakiś łoś się nabierze...

Ja rozumiem, że można nie zauważyć, dużo roboty na głowie, że taka polityka sklepu, żeby towar stał tak długo aż się nie sprzeda, ale żeby tak człowiek człowiekowi bezczelnie w twarz kłamał? Tyle dobrze, że przy kolejnej rundce wokół sklepu (Znów, cholercia, półki poprzestawiali! Gdzie ten majonez?) wspomnianego sernika z grzybkami nie było już w lodówce z ciastami.

C*******

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 475 (565)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…