Historia sprzed 1,5 - 2 miesięcy.
Czasami tak jest, że jakiś nauczyciel zachoruje. I wtedy radość wielka, bo "tej #$%^& od matmy nie ma". Sam przez to przechodziłem.
Zostałem właśnie wyznaczony za zastępstwo nauczycielki matematyki. Wchodzę do klasy III gimnazjum, siadam, sprawdzam listę.
W końcu siadam przed nimi i pytam - Co wy właściwie chcecie robić? Mogę wam film jakiś puścić. Na laptopie mam zainstalowane 'Papers,Please',możemy zagrać. Mogę wam też dać godzinę wolną, co byście mi tylko cicho i spokojnie gadali.
Klasa mnie jednak zaskoczyła i powiedziała "Bo Pani nam niedługo robi powtórzenie do egzaminu gimnazjalnego i kartkówka z brył ma być, a myśmy toto zapomnieli. To może powtórzymy?"
Mi pomysł w sumie pasuje. Biorę tą książkę. I lecimy zadania po kolei. W końcu zadania się skończyły (coś krótki ten temat był), więc weszliśmy na jakąś stronkę. Jak na mój gust, nieco za łatwe, ale skoro chcą...
Zadanie polegające na odczytaniu informacji z rysunku i napisaniu Pc. Dziewczyna stoi. I stoi.
W końcu mówię "4 x 20 + 2 x 4,5". Niepewnie zapisuje. I stoi.
Ktoś jej podpowiada "8". Dziewczyna zapisuje "8 x..." Każę zetrzeć. Dziewczyna ściera znak mnożenia.
Dwa dni później łapię matematyczkę w pokoju i opowiadam o sytuacji.
"Tak, wiem. Ale ja nie mam czasu nic z tym robić. Po prostu wpisuję jej zawsze 2."
Wiem, wiem, kazałem się tyle naczytać, a piekielności niewiele. Ale jakim cudem uczennica III klasy gimnazjum nie potrafi rozwiązać tak banalnego zadania? I dlaczego nauczycielka to zbywa?
Interweniowałem u dyrektora.
"Wyjaśnianie sprawy trwa".
Czasami tak jest, że jakiś nauczyciel zachoruje. I wtedy radość wielka, bo "tej #$%^& od matmy nie ma". Sam przez to przechodziłem.
Zostałem właśnie wyznaczony za zastępstwo nauczycielki matematyki. Wchodzę do klasy III gimnazjum, siadam, sprawdzam listę.
W końcu siadam przed nimi i pytam - Co wy właściwie chcecie robić? Mogę wam film jakiś puścić. Na laptopie mam zainstalowane 'Papers,Please',możemy zagrać. Mogę wam też dać godzinę wolną, co byście mi tylko cicho i spokojnie gadali.
Klasa mnie jednak zaskoczyła i powiedziała "Bo Pani nam niedługo robi powtórzenie do egzaminu gimnazjalnego i kartkówka z brył ma być, a myśmy toto zapomnieli. To może powtórzymy?"
Mi pomysł w sumie pasuje. Biorę tą książkę. I lecimy zadania po kolei. W końcu zadania się skończyły (coś krótki ten temat był), więc weszliśmy na jakąś stronkę. Jak na mój gust, nieco za łatwe, ale skoro chcą...
Zadanie polegające na odczytaniu informacji z rysunku i napisaniu Pc. Dziewczyna stoi. I stoi.
W końcu mówię "4 x 20 + 2 x 4,5". Niepewnie zapisuje. I stoi.
Ktoś jej podpowiada "8". Dziewczyna zapisuje "8 x..." Każę zetrzeć. Dziewczyna ściera znak mnożenia.
Dwa dni później łapię matematyczkę w pokoju i opowiadam o sytuacji.
"Tak, wiem. Ale ja nie mam czasu nic z tym robić. Po prostu wpisuję jej zawsze 2."
Wiem, wiem, kazałem się tyle naczytać, a piekielności niewiele. Ale jakim cudem uczennica III klasy gimnazjum nie potrafi rozwiązać tak banalnego zadania? I dlaczego nauczycielka to zbywa?
Interweniowałem u dyrektora.
"Wyjaśnianie sprawy trwa".
szkoła
Ocena:
670
(748)
Komentarze