Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#59863

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kochana służba zdrowia...

Dwa lata temu moja mama miała wykonany zabieg usunięcia zaćmy z jednego oka w szpitalu w Warszawie (w Radomiu, gdzie mieszka, nikt się go nie chciał podjąć na kasę chorych). Powiedziano jej, że drugie oko zrobione zostanie pół roku później. W międzyczasie musiała wykupić okulary, oraz raczej drogie krople do oczu, które miała zacząć używać na tydzień przed planowanym terminem zabiegu (ale miała wykupić już teraz, żeby recepta nie straciła ważności).

Kilka miesięcy później telefon ze szpitala: „Przykro nam, ale nie odnowiliśmy kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia, więc Pani operacja się nie odbędzie. No ale jeśli chciałaby Pani prywatnie... Jeżeli nie to tu jest lista placówek, gdzie zabieg wykonać można...”

Mamy (ani mnie) prywatnie nie za bardzo stać, więc jedziemy do innej placówki. Tradycyjne przepychanki: kilka wyjazdów do okulisty, nowa recepta na kropelki do brania przed operacją, bo stare przeterminowane, ale wykupić trzeba już, bo recepta...

No i czekanie. Mija pół roku, mama w końcu, ponaglana przeze mnie, dzwoni. I co słyszy? „Przykro nam, ale nie odnowiliśmy kontraktu z NFZ, więc operacja się nie odbędzie”. Na pytanie, czemu nikt nie powiadomił, pani z fochem rzuciła, że przecież dzwoniły, ale nikt nie odebrał i to nie ich wina. No tak, bo nie można już na przykład wyjść z domu po chleb, tylko siedzieć, czekając na telefon z przychodni...

Mama jest załamana:
Po pierwsze, trzeba znowu szukać zakładu, który się podejmie (i chyba dać na mszę, z intencją, żeby nie zrywali kontraktu z NFZ). Po drugie, ciągłe wyjazdy do W-wy kosztują, a na pieniądzach nie śpimy, kropelki które trzeba wykupić już teraz, a użyć za pół roku też do tanich nie należą. Po trzecie – mama ma 76 lat, jest schorowana, ledwo chodzi, cierpi na jakąś tam nieuleczalną chorobę płuc, ma cukrzycę i leczy depresję (a cała ta sytuacja wpłynęła na nią bardzo źle). Ja pomóc za bardzo nie mogę, bo nie mieszkam w kraju. Po czwarte: jaką mamy gwarancję, że następna przychodnia nie zerwie kontraktu na miesiąc przed zabiegiem i cała szopka nie powtórzy się po raz kolejny?

I prawda jest taka: może uskładałybyśmy na ten zabieg, ale w imię czego? Mama pracowała 42 lata, płaciła składki, podatki i co tam trzeba było, a jak przychodzi co do czego, to okazuje się, że państwo nie chce wykonać na niej prostego zabiegu. Żeby było śmieszniej pracowała te czerdzieści dwa lata w służbie zdrowia...

Czy ktoś ma jakiś pomysł i wie, co należy zrobić, żeby mama doczekała się tego zabiegu?

słuzba_zdrowia

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -9 (31)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…