Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#59962

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Przypomniała mi się historia opowiedziana przez moją mamę.

18 lat temu, gdy była ze mną w ciąży ( 7-my miesiąc), przestała czuć moje ruchy. Czuła tylko bardzo delikatne, w sumie to nawet nie wiedziała, czy się w ogóle się ruszam, czy tylko się jej wydaje. Po dwóch dniach poszła do swojej Pani Ginekolog, powiedziała o wszystkim, lekarka zrobiła jej USG i postawiła diagnozę: Syn nie żyje, nie ma tętna.

Chyba nie muszę pisać jak mama się poczuła. Miała już wtedy 40 lat, byłam pierwszym dzieckiem, po 4 latach starań. Prosiła lekarkę, żeby sprawdziła jeszcze raz, zrobiła cokolwiek, bo do tej pory ciąża przebiegała książkowo, ale ona wiedziała lepiej, tętna nie ma, a w ogóle to ona jest tu lekarzem, co ją jakaś baba będzie pouczać?! Kazała tylko stawić się następnego dnia rano w szpitalu, na usunięcie płodu.
Mama płakała cały czas, w nocy w ogóle nie spała i właśnie wtedy poczuła, że ruszam się trochę jakby intensywniej. Rano w szpitalu poprosiła innego lekarza, żeby zrobił USG jeszcze raz. I zrobił. Tętno było, CÓRKA zdrowa jak koń :)

Później moja mama dowiedziała się, że to nie pierwszy raz kiedy wmawiała kobietom, że ich dzieci nie żyją lub stwierdzała złą płeć.

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 151 (279)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…