Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#59972

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Coraz więcej historii o koniach to i swoją dorzucę. Dokładniej to nie swoją, a znajomego.

Znajomy, powiedzmy Paweł, pracuje u rodziców w stajni: sprząta, karmi, prowadzi nauki jazdy itd. Licencje instruktora ma, kilka lat już uczy. Jednak na taką sytuację przygotowany nie był. Otóż:

Niedawno trafili do niego państwo, którzy córkę(Monikę) chcieli zapisać. Córeczka lat 11, miła i cicha. Psycholog podpowiedział, żeby ją wysłać na naukę jazdy. Nigdy nie siedziała na koniu, ale spróbować warto. Czemu psycholog? Ano, bo Monika ciężkie przeżycia miała. Rok wcześniej była na wakacjach u wujka, który za bardzo lubi małe dziewczynki i biedna tam miesiąc tkwiła. Rok terapii i już lepiej, ale koniki przyspieszą leczenie.

Paweł chętnie się zgodził pomóc. Doświadczenie miał już z różnymi ludźmi, bo i zajęcia hipoterapii prowadzi, podejście do uczniów ma. Umówili się i pięknie.

Pierwsze zajęcia cud miód. rodzice obserwują, młoda robi postępy i wszyscy szczęśliwi. Problem pojawił się, gdy rodzice stwierdzili, że więcej lekcji nadzorować nie muszą. Paweł porządny chłopak, córka robi postępy, więc będą ją przywozić i odbierać tylko.

Pierwsze zajęcia bez rodziców: Monika jakaś rozgadana się zrobiła, tyle że na niecodzienne tematy. Podpytywała o dziewczynę Pawła, o jego byłe, idealną dziewczynę itp. Na początku raczej niewinne pytania, ale z każdą odpowiedzią było coraz dziwniej. Na szczęście lekcja się skończyła i kłopotliwa sytuacja też.

Na kolejnej lekcji Monika przeszła samą siebie. Jak zwykle poszła się przebrać w strój do jazdy, jednak wyszła nie w stroju, a samej bieliźnie. Zaczęła pytać Pawła o ulubione pozycje i upodobania. Chłopak mocno już spłoszony, kazał jej się ubrać i odwracał, i odsuwał jak tylko mógł. Jednak ona nie dawała za wygraną. Łapała go za spodnie, próbowała zdjąć koszulkę. Paweł spanikował i zadzwonił do jej rodziców, żeby natychmiast córkę odebrali.

Przyjechali najszybciej jak mogli. Na podjeździe spotkali swoją zapłakaną córkę (która wcześniej siedziała spokojnie i czekała). Dzieciątko szlocha, że niby Paweł ją chciał skrzywdzić, że już nigdy nie chce przyjeżdżać na konie itp. Rodzice natychmiast polecieli z awanturą do Pawła. Tłumaczył jak było, starał się ich uspokoić, ale czemu mają mu wierzyć? Ich córka nie kłamie.

Paweł niedługo został zaproszony na komendę, przesłuchiwany, wykonano testy czy nic dziecku nie zrobił. Z braku dowodów, został uniewinniony.

Jednak od tego czasu liczba chętnych na lekcje jazdy spadła, bo "ten pedofil tam uczy". Rodzice Pawła zatrudnili innego trenera, żeby interes nie upadł, a sam Paweł wyprowadził się, bo w mieście już nie miał życia.

Ot taka zabawa małej dziewczynki, żeby trochę powrabiać ludzi. Do tej pory nie mogę zrozumieć po co to zrobiła i zastanawiam się czy wujek był tak samo winny jak Paweł.

~stadnina

Skomentuj (55) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 931 (997)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…