O sensowności procedur sądowych i gospodarowaniu środkami:
Mąż został PONOWNIE wezwany na świadka w procesie, który toczy się już od x lat; chodzi o jakieś przekręty organizatora szkoleń dofinansowywanych przed unię. No to pojechał mężul, a jakże, prawie 300 km w jedną stronę, plus powrót.
Podróż: 2 dni wyjęte z życiorysu (rozprawa odbywała się rano, więc wyruszył już poprzedniego dnia)
Koszty dojazdu: ponad 500 zł, co mu - ku mojemu zdziwieniu - zwrócono w pełnej wnioskowanej kwocie.
Rozprawa:
- Czy podtrzymuje pan swoje poprzednie zeznania?
- Tak.
- Proszę zaprotokołować. A panu dziękujemy.
Tadaaa.
Mąż został PONOWNIE wezwany na świadka w procesie, który toczy się już od x lat; chodzi o jakieś przekręty organizatora szkoleń dofinansowywanych przed unię. No to pojechał mężul, a jakże, prawie 300 km w jedną stronę, plus powrót.
Podróż: 2 dni wyjęte z życiorysu (rozprawa odbywała się rano, więc wyruszył już poprzedniego dnia)
Koszty dojazdu: ponad 500 zł, co mu - ku mojemu zdziwieniu - zwrócono w pełnej wnioskowanej kwocie.
Rozprawa:
- Czy podtrzymuje pan swoje poprzednie zeznania?
- Tak.
- Proszę zaprotokołować. A panu dziękujemy.
Tadaaa.
Ocena:
832
(914)
Komentarze