Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#60063

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O szukaniu pracownika.

Moja matka potrzebuje kasjerki do Żabki. Na już, teraz, zaraz. Ale jak się okazuje, pracować nie ma komu.
Tak się złożyło, że jedna pracownica zwolniła się, bo zaoferowano jej lepiej płatną posadę. Wiadomo, kto by nie skorzystał, szczególnie jak samemu wychowuje się 3-letnią córę.
Rozpoczęto poszukiwania. Ogłoszenie wystawione, warunki podane. W odpowiedzi CV od groma, do wyboru, do koloru, powinno pójść jak z płatka. A jednak nie.

70% osób do których zadzwoniono tego samego, ewentualnie następnego dnia stwierdziło, że jednak nie. Bo wakacje zaraz będą, a jak ma się pracę to wyjechać nie można (wakacje znajdują się na pierwszym miejscu powodów "dlaczego nie"), sklep jest jednak za daleko (w ogłoszeniu podana ulica na której znajduje się sklep), "ja jeszcze nie wiem", "poszukam jeszcze innych ofert i ewentualnie się odezwę" itd.

Ostatecznie na rozmowę rekrutacyjną w przeciągu dwóch tygodni zaproszono mniej więcej 20 kobiet z nieco ponad 60 nadesłanych CV. Zjawiły się trzy.
Pierwsza kobieta, młoda, lat 19 niemniej z pozoru nic do zarzucenia, doświadczenie jakieś już było, przeszła rozmowę pomyślnie. Została zaproszona na dzień próbny aby nauczyć się obsługi kasy fiskalnej, zobaczyć co i jak. Ucieszona, w skowronkach, obiecała zjawić się punktualnie.
Nie przyszła. Telefonu nie odbierała, ale pod wieczór przysłała sms'a. Cytuję: "Sorka, ale jednak nie. Wie Pani, wakacje i takie tam". Ok. Rozumiemy. I takie tam.

Druga kobieta. Samotna matka dwójki dzieci, pieniądze potrzebne na gwałt. Nawet nie pytana od razu uprzedziła, że z dziećmi problemu nie będzie, ona z powodu "dziecięcego byle katarku" zwolnienia brać nie będzie, z dziećmi jest babcia i to ona się nimi zajmuje podczas matczynej nieobecności. Stawka odpowiada, zaproszenie na dzień próbny, cud, miód, orzeszki.
Telefon jeszcze tego samego dnia. "Eeee wie pani co, ja jednak nie mogę. Młody coś nie teges wygląda, no i zaproszenie do rodziny mam na wczasy, to tak nie bardzo. Ale ja po wakacjach chętnie".

Trzecia pani. Mój osobisty faworyt. Kobietka po 40-tce, na kasie pracowała, obcykana, z okolicy więc klientelę zna, rwie się do pracy, bo w domu już wysiedzieć nie może. Pytania typu "ale Pani pewna, że nie przeszkadza Pani mój wiek? 40 na karku a podlotki tu same pracują" padają chyba z 10 razy. Nie, wiek nie przeszkadza, mamy przecież już jedną "40-tkę" i sprawuje się doskonale. Powtórka z rozrywki - zaproszenie na dzień próbny.
Treść sms'a nadesłanego na wieczór przed planowanym "treningiem": "Bardzo mi przykro, ale jednak nie mogę. Mąż mi nie pozwala".

Zastanawiam się, czy ludzie już nawet nie czytają ogłoszeń, na które odpowiadają, a jedynie wysyłają CV na chybił trafił zapychając skrzynkę pocztową pracodawcy, czy jak? Pominę już kompletny idiotyzm ze strony aplikujących - "wakacje, to nie". O ile powód jestem w stanie zrozumieć bez problemu to już nie rozumiem pobudek, którym kierował się wysyłający CV - skoro chce mieć wakacje, to po cholerę wysyłał życiorys...? Dzięki takim zapychaczom łatwo jest przeoczyć osoby, którym naprawdę zależy na posadzie.

Żabka

Skomentuj (84) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 449 (569)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…