Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Dajmynatozosia

Zamieszcza historie od: 17 sierpnia 2013 - 20:15
Ostatnio: 28 września 2016 - 19:03
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 1140
  • Komentarzy: 26
  • Punktów za komentarze: 110
 

#60063

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O szukaniu pracownika.

Moja matka potrzebuje kasjerki do Żabki. Na już, teraz, zaraz. Ale jak się okazuje, pracować nie ma komu.
Tak się złożyło, że jedna pracownica zwolniła się, bo zaoferowano jej lepiej płatną posadę. Wiadomo, kto by nie skorzystał, szczególnie jak samemu wychowuje się 3-letnią córę.
Rozpoczęto poszukiwania. Ogłoszenie wystawione, warunki podane. W odpowiedzi CV od groma, do wyboru, do koloru, powinno pójść jak z płatka. A jednak nie.

70% osób do których zadzwoniono tego samego, ewentualnie następnego dnia stwierdziło, że jednak nie. Bo wakacje zaraz będą, a jak ma się pracę to wyjechać nie można (wakacje znajdują się na pierwszym miejscu powodów "dlaczego nie"), sklep jest jednak za daleko (w ogłoszeniu podana ulica na której znajduje się sklep), "ja jeszcze nie wiem", "poszukam jeszcze innych ofert i ewentualnie się odezwę" itd.

Ostatecznie na rozmowę rekrutacyjną w przeciągu dwóch tygodni zaproszono mniej więcej 20 kobiet z nieco ponad 60 nadesłanych CV. Zjawiły się trzy.
Pierwsza kobieta, młoda, lat 19 niemniej z pozoru nic do zarzucenia, doświadczenie jakieś już było, przeszła rozmowę pomyślnie. Została zaproszona na dzień próbny aby nauczyć się obsługi kasy fiskalnej, zobaczyć co i jak. Ucieszona, w skowronkach, obiecała zjawić się punktualnie.
Nie przyszła. Telefonu nie odbierała, ale pod wieczór przysłała sms'a. Cytuję: "Sorka, ale jednak nie. Wie Pani, wakacje i takie tam". Ok. Rozumiemy. I takie tam.

Druga kobieta. Samotna matka dwójki dzieci, pieniądze potrzebne na gwałt. Nawet nie pytana od razu uprzedziła, że z dziećmi problemu nie będzie, ona z powodu "dziecięcego byle katarku" zwolnienia brać nie będzie, z dziećmi jest babcia i to ona się nimi zajmuje podczas matczynej nieobecności. Stawka odpowiada, zaproszenie na dzień próbny, cud, miód, orzeszki.
Telefon jeszcze tego samego dnia. "Eeee wie pani co, ja jednak nie mogę. Młody coś nie teges wygląda, no i zaproszenie do rodziny mam na wczasy, to tak nie bardzo. Ale ja po wakacjach chętnie".

Trzecia pani. Mój osobisty faworyt. Kobietka po 40-tce, na kasie pracowała, obcykana, z okolicy więc klientelę zna, rwie się do pracy, bo w domu już wysiedzieć nie może. Pytania typu "ale Pani pewna, że nie przeszkadza Pani mój wiek? 40 na karku a podlotki tu same pracują" padają chyba z 10 razy. Nie, wiek nie przeszkadza, mamy przecież już jedną "40-tkę" i sprawuje się doskonale. Powtórka z rozrywki - zaproszenie na dzień próbny.
Treść sms'a nadesłanego na wieczór przed planowanym "treningiem": "Bardzo mi przykro, ale jednak nie mogę. Mąż mi nie pozwala".

Zastanawiam się, czy ludzie już nawet nie czytają ogłoszeń, na które odpowiadają, a jedynie wysyłają CV na chybił trafił zapychając skrzynkę pocztową pracodawcy, czy jak? Pominę już kompletny idiotyzm ze strony aplikujących - "wakacje, to nie". O ile powód jestem w stanie zrozumieć bez problemu to już nie rozumiem pobudek, którym kierował się wysyłający CV - skoro chce mieć wakacje, to po cholerę wysyłał życiorys...? Dzięki takim zapychaczom łatwo jest przeoczyć osoby, którym naprawdę zależy na posadzie.

Żabka

Skomentuj (84) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 449 (569)

#53456

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tytułem wstępu - wykonuję biżuterię i sprzedaję ją online. Przebrnęłam już przez kilka portali aukcyjnych (z początku były to portale polskie, na chwilę obecną sprzedaję na portalu "ogólnoświatowym"), natrafiając przy tym na mniej lub bardziej piekielnych klientów.

Na dzień dzisiejszy wspomnienia ze sprzedaży na Allegro:

1. Po dwóch tygodniach od daty wysyłki (o czym zawsze informowałam mailowo) pisze do mnie Pani. "Przesyłka jeszcze nie dotarła, proszę o numer nadania". Zdziwiłam się nieco, numer przesyłki zawsze podawałam razem z mailem informującym o wysyłce towaru. Mając dziwne przeczucia, poszperałam, poszukałam, jest. Okazuje się, że Pani zapłaciła za przesyłkę zwykłą ekonomiczną (nierejestrowaną). Informuję o tym fakcie klientkę.
Pani odpisuje, jest na 100% przekonana, że tak, była to przesyłka ekonomiczna, ale polecona. Dodała rówież, że chyba "lecę sobie w kulki" próbując jej wmówić co innego, ona przecież wie lepiej. W odpowiedzi posłałam Pani skan "opcji dostawy", gdzie jak byk widniało "list ekonomiczny".
Odpowiedź klientki - Ona zaznaczyła tę opcję przez pomyłkę, miał być polecony, bo przesyłki nierejestrowane giną.
Była również święcie oburzona faktem, że nie zamierzam wziąć odpowiedzialności za jej błąd.

2. Klientka kupiła kolczyki, szklane buteleczki, ale pojawił się problem - jedna z butelek rozwalona, dziewczyna lamentuje, że nawet nie zdążyła założyć, w związku z czym każe mi dosłać nowy, nieuszkodzony kolczyk. No ok.
Sprawdzam dane adresowe klientki i model kupionych kolczyków. Okazuje się, że Pani kupiła towar przeszło 3 tygodnie wcześniej, list nadany dzień po zakupie, opcja dostawy - list polecony priorytetowy. Sprawdzam kiedy przesyłka została przez klientkę odebrana - dzień po nadaniu listu. Piszę więc do dziewczyny dlaczego zgłasza fakt uszkodzenia kolczyka po 3 tygodniach od odebrania przesyłki a nie od razu.

Od słowa do słowa dowiedziałam się, że jej kolega był tak zafascynowany zawartością buteleczek, że postanowił wyjąć korek zatykający butelkę, żeby dostać się do środka. Niestety korek był przyklejony i za nic nie chciał ustąpić, a w związku z dużym nakładem siły pękło szkło. Mimo wszystko klientka nadal ŻĄDAŁA wymiany, bo przecież z jednym kolczykiem chodzić nie będzie.

internet Allegro

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 615 (647)

1