Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#60345

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przez pół roku pracowałam w klubie table dance w Niemczech.

Praca "wesoła" i niezbyt męcząca, niemniej przy większym ruchu ciężka dla jednej kelnerki. Szefostwo nieco oszczędzało i brakowało nam personelu, ale w końcu zorientowali, że sama nie wyrabiam i zaczęli szukać nowej kelnerki.

Zgłosiło się kilka dziewczyn, ale że szeficy ciężko było dogodzić - wszystkie odesłane z kwitkiem. Zgłosiła się także śliczna dziewczyna z Ukrainy, Oxana. Niemieckiego zero, angielskiego ledwo ledwo, z szefostwem dogadywała się po rosyjsku. Doświadczenia w kelnerowaniu zero, wcześniej pracowała jako sprzątaczka. Szefica pewnie wywaliła by ją na zbity pysk, ale apetyczna blondynka wyjątkowo przypadła do gustu szefowi, bo postanowił dać jej szansę.

Pierwsze dni pracy z Oxaną to była dla mnie udręka. Miałam ją wszystkiego nauczyć, ale za cholerę się nie potrafiłyśmy porozumieć. Jej szczere chęci pomagania mi w pracy skończyły się po paru dniach. Notorycznie myliła zamówienia (nie potrafiła porozumieć się z klientami), olewała wszelkie prośby gości oraz tancerek, skupiała się na flirtowaniu z szefem, ciągłym wychodzeniu z nim na papierosa, podrywaniu co bogatszych gości i naszego ochroniarza.

Po tygodniu szefica zapytała mnie jak mi się z Ukrainką pracuje. Odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że beznadziejnie i żadna z niej pomoc, a jeszcze obciążenie, bo stale dostaje na nią jakieś skargi od klientów i całą pracę muszę wykonywać za nią. Tego wieczoru po zamknięciu lokalu szefostwo kazała nam obu zostać na rozmowie. O ile szefica chciała porozmawiać z Oxaną o jakości jej pracy, tak szef chciał mi zmyć głowę, że jestem niemiła dla nowej i nie chce jej pomóc wdrożyć się w pracę. Tak, zdążyła się poskarżyć.

Zaczęłam więc Oxanę olewać, polegając w pracy sama na sobie, a ją traktując jak element wystroju lokalu, do czego zresztą jej rola zaczęła się sprowadzać.

Po jakichś dwóch tygodniach Oxana zażądała podziału majątku zwanego napiwkiem. Do tej pory zawsze kelnerki napiwki wrzucały do wspólnego kubeczka i dzieliły się nimi na koniec pracy. Chowanie napiwku do własnej kieszeni było traktowane jak kradzież. Oxana stwierdziła, że dostaje znacznie większe napiwki niż ja, bo jest ładniejsza i milsza, więc nie będzie się dzielić. Jak dla mnie ok. Szefostwo stwierdziło, że jeśli nam to pasuje, to im też.

Oxanie zrzedła mina, gdy po trzech dniach okazało się, że dostaje napiwki trzy razy większe niż ona. Poszła... na skargę do szefa, że chowam przed nią napiwek! A szef? nagle zapomniał, że przed paroma dniami nastąpił podział majątku! Gdy mu przypomniałam, stwierdził, że był to fatalny pomysł i wracamy do starego sytemu. A Oxana nadal chowała pieniądze do swojej kieszeni. Gdy jej raz zwróciłam na to uwagę, stwierdziła, że to nie był napiwek, tylko pieniądze od gościa za to, że była miła.

Naszej milusińskiej notorycznie zdarzało się "przez pomyłkę" nabijać coś na kasę moim kluczem, co powodowało minus u mnie, a plus u niej. Po dwóch czy trzech dniach, kiedy w kasie brakowało mi pieniędzy zaczęłam klucz nosić zawsze przy sobie. Wow, nagle kasa znowu się zgadza jak zwykle.

Tancerki również skarżyła się na naszą piękność, gdyż najzwyczajniej na świecie podkradała im klientów. Faceci zamiast wydawać pieniądze na nasze dziewczyny, flirtowali z Oxaną, aby spotkać się z nią po pracy. Co również było zakazane, ale dziwnym trafem szef znów niczego nie widział.

Szefica załamywała ręce, bo obroty lokalu spadały na łeb na szyję, stali klienci skarżyli się na opryskliwą kelnerkę, dziewczyna płakały, że nic nie zarabiają, bo zaradna Ukrainka okręcała sobie bogatszych klientów wokół palca i prawdopodobnie ssała z nich kasę już po godzinach pracy. A szef? Obwiniał wszystkich na około, oprócz Oxany.

Mieliśmy fajnego chłopaka od sprzątania. Sumienny, lokal był zawsze czysty i zadbany, chłopak pracował na godziny, wysprzątanie lokalu na błysk zajmowało mu zazwyczaj ok. 5 godzin dziennie. Oxana dowiedziawszy się o tym stwierdziła, że chłopak na bank oszukuje, bo ona była sprzątaczka i sprzątniecie takiego lokalu to góra godzina. Zaoferowała, że przejmie jego pracę, będzie robić to szybciej i za mniej kasy. Wow, super opcja. Chłopak wyleciał i królową mopa została Oxana. Czy muszę dodawać, że za jej rządów przychodząc wieczorem do lokalu zastawałam ten sam burdel zostawiony dzień wcześniej? Niby coś tam poszurane miotłą, że niby dwie godziny jej to zajęło. Skończyło się na tym, że przychodziłam do pracy godzinę wcześniej, żeby ogarnąć co większy syf i chociaż umyć kible, żeby wstydu przed gośćmi nie było.

Tu miarka zaczęła się przebierać. Postanowiłam pogadać z szeficą, bo wiedziałam, że szef zaślepiony krasną dziewczyną, po prostu mnie spławi. Szefica przyznała mi rację, postanowiła pozbyć się dziewuchy.

Sprytna Oxanka doskonale wyczuła nastrój i postanowiła się "bronić". Tegoż samego dnia jakoś w środku godzin pracy przekazała szefowi niepokojącą informację, iż piję alkohol w pracy, co jest najsurowiej zabronione u nas.. I to nie drinka czy dwa, ale popijam firmową whiskey prosto z butelki. Szef furią w oczach pyta mnie czy to prawda.

- No tak, nie widzisz, że ledwo na nogach stoję? - odpowiedziałam z ironią, co niestety rozjuszyło szefa jeszcze bardziej. Oxana z łzami w oczach opowiada, ze to nie pierwszy raz, ale ona nie wiedziała, co ma zrobić. Szefica stanęła w mojej obronie, mówiąc, że to absolutnie niemożliwe, niemniej szef nie omieszkał nazwać mnie pijaczką i złodziejką (bo przecież lokalowy alkohol piję litrami). Miarka się przebrała, poprosiłam o swoją godzinówkę i wyszłam zapowiadając, że nie wrócę. Pożegnałam się szefostwem i dziewczynami, Oxanie życzyłam miłej dalszej pracy i sobie poszłam. W tydzień znalazłam nową pracę.

Po dwóch tygodniach, dzwoni szefica, żebym wracała do prac, bo ona już nie daje rady, musi sama wszystko robić od kiedy mnie nie ma, a szef jeszcze żąda dla Oxany podwyżki za wzorową współpracę. Zgodziłam się przychodzić dwa razy w tygodniu, dopóki nie znajdą kogoś nowego i pod warunkiem, że nie będę musiała konfrontować się z szefem.

Pierwszego dnia, kiedy przyszłam do przerwie, atmosfera w lokalu dosłownie jak z pogrzebu, połowa tancerek zdążyła odejść do innych lokali. Szef ponuro sączy piwo na barze, szefica grzebie coś tam w fakturach, Oxana wije się wokół naszego ochroniarza, klientów zero. Dopiero około północy zebrało się parę osób. Wpadł też pewien stały klient, z którym zawsze ucinałam sobie pogawędkę. Pogadaliśmy i tym razem parę minut. Tu do akcji włączył się naj*bany szef, drąc pysk na cały lokal jak ja śmiem z klientami flirtować, zwyzywał mnie od leni i pasożytów.

Dobra, koniec tego dobrego, ponownie spakowałam swoje manatki i wyszłam bez pożegnania. Dopiero po miesiącu odebrałam telefon od nieustannie dzwoniącej szeficy. Znowu ta sama gadka, żebym wróciła, że podwyżka, bla bla bla. Nie zgodziłam się i kazałam jej więcej nie dzwonić i podziękować szefowi i Oxance za koszmarną sytuację lokalu.

- Ale Oxany już nie ma... Czmychnęła nam dwa tygodnie temu z utargiem z całego wieczoru i tyle ją widzieliśmy...

Table Dance

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1042 (1112)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…