Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#60368

przez (PW) ·
| Do ulubionych
We wtorek było bierzmowanie dzieciaków z mojego osiedla.

Natomiast kilka dni wcześniej...

Wiecie jak to jest pod koniec roku. Spora część klasy zajmowała się swoimi sprawami, a ja z kilkoma osobami rozmawiałem o ich możliwych wynikach z egzaminu. (Mieli dostać jakieś tam loginy, żeby mogli sobie za kilka dni sprawdzić).

Pukanie do drzwi, wchodzi katechetka. Prosi jednego z uczniów na korytarz. Zerkam na niego. Praktycznie niezauważalnie kręci głową, patrząc mi się prosto w oczy. Odmawiam.

- Ale proszę, tylko na 2 minutki.
Zerknąłem na niego przepraszająco i kazałem mu wyjść.

Po jakichś 30 sekundach rozległy się wrzaski katechetki.
Wyszedłem na korytarz w momencie, w którym chłopak dostał od niej w twarz z liścia.

Kazałem dwójce dzieciaków iść kolejno po dyrekcję i pielęgniarkę, a sam zająłem się chłopakiem.

No dobra, dobra. Ale co się stało?

Uderzony chłopak ma zły wpływ na kolegów. Pod ciężarem jego argumentacji dwie osoby z jego klasy zrezygnowały z bierzmowania i wiary w Boga.

A Katechetka nie może pozwolić na takie rzeczy.

Katechetka

Skomentuj (68) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1029 (1209)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…