Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#60450

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Może ktoś zna z autopsji...

Dostałam wezwanie do zapłaty. Treść krótka, zwięzła i bez konkretów. Podobno wiszę firmie IMP Sp.z o.o kwotę prawie 160zł za 'publikacje Domowy Poradnik Lekarski'.

Trzy razy czytałam, trzy razy myślałam, no ni hu hu, nie ma opcji żebym coś takiego kupowała czy zamawiała. Dwie ciocie mam pracujące w szpitalu, zawsze jak potrzebuje coś na szybko wiedzieć, to do nich dzwonię. Wujek google też chętnie służy pomocą:). Pytałam mamy czy coś zamawiała, mama twierdzi, że absolutnie. Drobnym druczkiem pisany, ale jest-numer na infolinię. No więc dzwonię. Zaczynamy jatkę.

Pytam 'uprzejmej' (na dzień dobry najchętniej odpowiedziałaby - weź się od***tentego) pani cóż to za pismo dostałam, bo nie znam ani firmy windykacyjnej ani całego tego wydawnictwa IMP. Pani mi tłumaczy, że wzięłam książki DPL razy 6, zapłaciłam, odebrałam, złożyłam kolejne zamówienie, które już nie zostało zapłacone - stąd dług. Pytam wiec pani szanownej (czerwona lampka mózgownicy już prawie przepalona) czy oprócz mojego imienia, nazwiska i adresu ma jakieś inne moje dane. Pani twierdzi, że nie. Pytam znów na jakiej podstawie chce ściągnąć ode mnie dług, pani z wielkim fochem każe dzwonić do IMP i tam pytać, po czym się rozłącza. No ok. Nie chcesz gadać babo, to nie.

Chciałam sprawę zignorować, tyle że męczyć mnie zaczęła, przecież kurde z jakiej paki mnie ścigają?

Dzwonię nazajutrz do IMP. Standardowo pół godziny wiszę na łączach. Kolejna pani odbiera, tłumaczę sytuację, śpiewka z wczoraj powtórzona. Pani pyta o numer klienta. Znów muszę się produkować, że nie znam firmy więc skąd mogę mieć tenże numer. Pani znajdzie mnie po danych. No to jej podaję tyle ile sami ich mają, nic więcej. Pancia mnie znalazła, słyszę powtórkę bajeczki z wczoraj. Nocne myślenie się przydało, pytam więc pani jaka była data tego niby zamówienia? 2002r!!!

Wybuch śmiechu niekontrolowany, powstrzymać się nie mogłam, proszę o przesłanie wszystkich kserokopii ich dokumentów gdzie widnieje mój podpis, łącznie z kuponem zgłoszeniowym (podobno tak zamówiłam książki), coś jej rzuciłam o przedawnionych długach i zadaję pytanie. 'Jak wasza firma mogła nawiązać transakcje z ledwo 10-letnim dzieckiem? !' Odpowiedz panci ma u mnie mistrza - Za błędy dzieci odpowiadają rodzice. Wybuch śmiechu part 2, powtórzyłam prośbę o ksera, pancia obiecała, że wyśle...

...no to czekam, mój adwokat się ucieszy... o ile cokolwiek przyślą, bo mojego podpisu n apewno tam nie ma ;)

Ps. Uczulcie babcie, mamy, ciocie i sąsiadki, bo to ewidentnie wałkarze-naciagacze.

Polskie realia

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 545 (579)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…