Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#60551

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Czytając pewną historię o chłopaku proszącym o drobne na bilet w pociągu przypomniała mi się pewna sytuacja.

Było to kilka miesięcy temu, koniec zimy. Szłam rano na zajęcia i dochodząc do skrzyżowania zauważyłam, że do zielonego zostało mi jeszcze ponad 50 sekund, więc zwolniłam. Kilka metrów przed pasami zostałam zaczepiona przez mężczyznę. Wyglądał jak typowy podróżnik - wielki plecak oraz komplet kurtka i spodnie. Był niski i trochę przy kości. Od razu zaczął nawijać i to bardzo bardzo szybko, nie jestem w stanie opisać dokładnie co mówił, więc przytoczę to co wychwyciłam i zapamiętałam:

- podszedł, bo widzi, że studentka, a studenci zawsze przecież pomogą,
- podróżuje i zabrakło mu pieniędzy, żeby wrócić do domu,
- ma dzisiaj pociąg do Krakowa o 13:30 (to była inna godzina, niestety nie pamiętam dokładnie, ale podaję zbliżoną)
- czy pożyczyłabym mu pieniądze, on oczywiście przeleje je na moje konto jak tylko wróci do domu.

Nawijał tak przez dobre pół minuty, ja zauważyłam, że do zielonego zostało tylko 15 sekund, więc postanowiłam przerwać i mówię:

Ja: Dobra, mów konkretnie ile ten bilet kosztuje...
On: 126 złotych.

Troszkę po chamsku, ale zaśmiałam mu się w twarz. Włączyło się zielone, więc powiedziałam tylko, że chyba żartuje i poszłam w swoją stronę.

- Wredna c*pa! - usłyszałam tylko za plecami.

Może ktoś pomyśleć, że naprawdę koleś potrzebował kasy i został uwięziony w obcym mieście. Ale 126 złotych na bilet z Torunia do Krakowa żądać? Ja z Poznania do Szczecina płaciłam niecałe 15 zł. Może mu na pierwszej klasie zależało...?

naciągacze

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 466 (528)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…