Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#60946

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dostałem pismo, że jestem winien kilka tysięcy złotych. Firma typowo windykacyjna, ale nie z tych znanych. Myślę, dumam, sprawdzam, kombinuję, ale nie wiem. No nie wiem. No to poszedłem do zaprzyjaźnionego prawnika, i wysłał w moim imieniu odpowiedź sprowadzającą się do:

"Prosimy dostarczyć kopię dokumentów, żebyśmy mogli się ustosunkować."

Windykator odpowiedział, owszem. Odpowiedział w stylu "Dokumentów nie pokażemy, trzeba płacić". Jasne, już pędzę. Po naszym piśmie, że jeśli dług był, to go spłacę, ale niech przedstawią jakąkolwiek dokumentację, że był, cisza. Na miesiąc.

Takie coś powtórzyło się jeszcze trzy razy. Za czwartym razem wyjawili, że działają na zlecenie banku. Jednego z bardziej znanych banków "internetowych", w którym faktycznie miałem kiedyś konto. I przedstawili dokument - umowę ramową. Czyli taką, dzięki której mogłem "wyklikać" kredyt. Ale zero konkretów na temat kiedy niby to faktycznie zrobiłem. Na prośbę o uzupełnienie odpisali w stylu "płacić albo sąd".

Z żalem odpisaliśmy, że jeśli sąd jest jedynym sposobem, bym poznał za co niby mam płacić, to trudno, muszę się zgodzić. I poszli. Niestety bank zgłosił się do e-sądu. Czemu niestety? Bo e-sąd przybił ich żądanie na podstawie samej tylko umowy ramowej.

Oczywiście to, że e-sąd coś zadecyduje, jeszcze nic wielkiego nie znaczy, i poszedł sprzeciw. W takiej sytuacji sprawę musi rozpatrzeć zwykły sąd.

I co zrobił sędzia? To samo, co ja od początku! Poprosił o uzupełnienie brakujących dokumentów, tak żeby było wiadomo, za co konkretnie mam niby płacić! W odpowiedzi na to bank pozew wycofał, więc sąd sprawę umorzył.

Jaki trzeba mieć bałagan w papierach i dokumentacji, by ścigać po sądach klienta, a nie wiedzieć za co? Jeszcze ja to ja, w sumie mnie to nic nie kosztowało, a sąd koszty sądowe zasądził na naszą korzyść (równe tyle, ile bank chciał dla swoich prawników), więc i kumpel-prawnik nie pracował za orzeszki. Ale w tym czasie sądy mogły zająć się jakąś prawdziwą sprawą, a nie czas tracić.

Czyżby bank polował na zapominalskich, którzy widząc urzędowy język albo papiery z sądu od razu wyskoczą z kasy? A może naprawdę byłem im coś winien, ot skleroza, ale oni z własnej głupoty pozbawili się pieniędzy? Nie wiem i już się nie dowiem.

bank

Skomentuj (37) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 618 (664)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…