Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#61174

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w całodobowym sklepie monopolowym.

Sobotni wieczór, za pół godziny miałam kończyć pracę. Przyszedł stały klient, z którym jestem po imieniu, powiedzmy [P]iotrek.

Ja- Dzieńdobrywieczór :)
P - Cześć Justynko, daj mi papierosy X i pół litra wódki Y.
J - Ale wiesz, że Y podrożała? Kosztuje już 24,49. Mogę ci dać...
P - Nie, nie, w porządku, niech będzie Y.

Skasowałam zakupy, podałam kwotę do zapłaty (36,99), przyjęłam banknot 50zł, wydałam resztę (13,01). Chwilkę sobie pogawędziliśmy, po czym Piotrek wyszedł, co ważne, nie zabierając paragonu.

Pół godziny później, koniec mojej zmiany. Moja zmienniczka stała już obok mnie i czekała na zmianę, ale akurat zrobiła się kolejka, więc chciałam jeszcze obsłużyć tych kilka osób, żeby nikt nie musiał czekać, aż się przelogujemy (trwa to jakieś trzydzieści sekund, ale ludzie potrafią się zdenerwować czekaniem). Nagle do sklepu wszedł Piotrek ze swoją kobietą/narzeczoną/żoną(?), powiedzmy [E]lą. Ominęli kolejkę i podeszli prosto do kasy.
P - Słuchaj, mogłabyś mi znaleźć paragon za zakupy co wcześniej brałem?
J - Teraz to nie znajdę (wskazuję na kolejkę, a następnie na pokaźną stertę paragonów, które składałam na kupkę przez całą zmianę), ale...

Chciałam powiedzieć, że jak tylko zejdę z kasy mogę przejrzeć, na pewno gdzieś tam ten paragon był. Nie udało mi się jednak dokończyć zdania, bo zza pleców Piotrka wyskoczyła z wrzaskiem Ela.

E - OJE*AŁAŚ MOJEGO PIOTRKA!!!
J - ??? (zatkało mnie, naprawdę mnie ten wybuch zaskoczył, nie miałam pojęcia, o co chodzi)
E - (w kierunku kolejki) OJE*AŁA GO NA DWA ZŁOTE NA RESZCIE, ZŁODZIEJKA!!!

Kolejka osłupiała, moja zmienniczka też, ja nie wiedziałam co powiedzieć, ale zebrałam się w sobie i spytałam, o co właściwie chodzi. Piotrek zaczął coś mówić, ale Ela mu przerwała.

E - ODDAWAJ DWA ZŁOTE!!! ODDAWAJ ZŁODZIEJKO!!! Albo mi teraz oddasz pieniądze, albo dzwonię do Anki! (kierowniczki sklepu)
J - Nie mam pojęcia, o co chodzi, za chwilę...

Znów nie było mi dane dokończyć myśli ("za chwilę schodzę z kasy i wyjaśnimy"), zakrzyczała mnie. Piotrek ją uspokaja, z kolejki słychać "uspokój się kobieto", mnie znów trochę wmurowało. Po kilku sekundach, gdzieś między "dwa złote" a "złodziejka" usłyszałam "wódka 22 złote, fajki 12,5" i wtedy zaskoczyłam. Wódka podrożała o 2,5...

J - Chwila! Proszę się uspokoić! - głosem podniesionym, żeby ją przekrzyczeć, ale nic to nie dało.

Właśnie w tym momencie skoczyło mi ciśnienie, ze strony baby zero chęci wyjaśnienia sytuacji, za to wiele chęci do nazywania mnie złodziejką przy innych klientach, więc pokazałam, że też mam siłę w płucach:

J - PATRZ!!! (chyba ją zaskoczyłam, bo zamilkła) PATRZ! Tu masz cenę wódki - wskazałam na cenę na półce - jak byk 24,49!

Zapadła cisza, baba się zapowietrzyła (teraz ją dla odmiany zatkało ;D), chyba zaczęło do niej docierać, jaki piękny urządziła pokaz i że zrobiła z siebie idiotkę. Piotrek korzystając z jej konsternacji przeciągnął ją do drzwi i wyprowadził ze sklepu. Chłodniejsze na zewnątrz powietrze chyba ją trochę otrzeźwiło, bo najwyraźniej doszła do wniosku, że ostatnie słowo musi należeć do niej.

E - A ch*j ci w d*pę! - krzyknęła w drzwiach.

Nie pozostało mi nic innego, jak odkrzyknąć, że nawzajem.

Teraz przysłowiowa już wisienka ;)

Z Elą i Piotrkiem mamy stosunki raczej koleżeńskie (a przynajmniej tak było do tej pory), ponieważ jakiś czas temu Ela zostawiła u nas swoje CV "w razie gdybyśmy potrzebowali pracowników" i co jakiś czas pytała się, czy nic się nie zmieniło.
Wisienka na wisience - jeśli wszystko pójdzie dobrze, już niedługo będę właścicielką tego sklepu, na spółkę z Anią, kierowniczką.
Już się rozpędzam, żeby zatrudnić osobę o tak wysokiej kulturze osobistej ;)

Teraz tylko czekam, aż wpłynie na mnie skarga...

sklepy

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 692 (760)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…