zarchiwizowany
Skomentuj
(53)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Jestem w bardzo widocznej ciąży. Właściwie jestem już jedną nogą na porodówce więc raczej trudno pomylić mój ciążowy brzuch z byciem grubym. Często korzystam z komunikacji miejskiej i międzymiejskiej (chodzi o busy bądź pks) i nie domagam się specjalnego traktowania i ustępowania mi miejsca.
Historia właściwa.
W zeszłą niedzielę pojechaliśmy z mężem odstawić syna do teściów na kilka dni. Postanowiliśmy pojechać busem bo w niedzielę zazwyczaj brak tłumów a i taniej niż samochodem. Junior odstawiony czas wracać do domu. Niestety pogoda płata figle i na dworze momentalnie zrobiło się jakieś 30 stopni. Tak wysoka temperatura momentalnie ścięła mnie z nóg. Zbladłam, pociły mi się dłonie i twarz, wyglądałam okropnie jakbym miała zaraz zejść na zawał.
Nadjechał bus, wbrew naszym oczekiwaniom pełniutki, parę osób stało. Niestety ten był ostatni więc nie mieliśmy wyboru i musieliśmy nim jechać. Pobieżnie przejrzałam busa w poszukiwaniu miejsca żeby klapnąć na tyłek i moim oczom ukazał się taki widok:
-3 albo 4 matki z dziećmi w wieku 1-4 lata. Dzieci nie na kolanach ale na siedzeniach obok mam mimo, że za takie dzieciaki się nie płaci (wiem bo mój syn ma 2 lata) bo nie siadają na osobnych miejscach tylko na kolanach. Na prośbę o zwolnienie miejsca zostałam ofukana i pokazano mi środkowy palce.
-młode chłopaczki lat około 17-20 (połowa miejsc zajęta właśnie przez młodzież w tym wieku) rozwaleni jak żaby na liściu, jeden na dwóch miejscach, tacy wiejscy gangsterzy, poproszeniu o przesuniecie się zrobili to co mamusie z dziećmi. Dopiero po tym jak mój małżonek (człowiek słusznych gabarytów) podniósł lekko głos, i poprosił raz jeszcze o przesunięcie się, chłopaczki nagle posadziły tyłki każdy na jednym miejscu, z czego skorzystałam nie tylko ja.
Chcę zaznaczyć że gdyby nie to,że źle się czułam nie szukałabym miejsca do siedzenia a raczej bym o nie nie prosiła.
Wystarczyłoby troszkę kultury i wyrozumiałości a nie rodziłaby się opinia o roszczeniowych ciężarnych
PS. nie kierowca nie zareagował a ludzie nie zaczęli klaskać.
Historia właściwa.
W zeszłą niedzielę pojechaliśmy z mężem odstawić syna do teściów na kilka dni. Postanowiliśmy pojechać busem bo w niedzielę zazwyczaj brak tłumów a i taniej niż samochodem. Junior odstawiony czas wracać do domu. Niestety pogoda płata figle i na dworze momentalnie zrobiło się jakieś 30 stopni. Tak wysoka temperatura momentalnie ścięła mnie z nóg. Zbladłam, pociły mi się dłonie i twarz, wyglądałam okropnie jakbym miała zaraz zejść na zawał.
Nadjechał bus, wbrew naszym oczekiwaniom pełniutki, parę osób stało. Niestety ten był ostatni więc nie mieliśmy wyboru i musieliśmy nim jechać. Pobieżnie przejrzałam busa w poszukiwaniu miejsca żeby klapnąć na tyłek i moim oczom ukazał się taki widok:
-3 albo 4 matki z dziećmi w wieku 1-4 lata. Dzieci nie na kolanach ale na siedzeniach obok mam mimo, że za takie dzieciaki się nie płaci (wiem bo mój syn ma 2 lata) bo nie siadają na osobnych miejscach tylko na kolanach. Na prośbę o zwolnienie miejsca zostałam ofukana i pokazano mi środkowy palce.
-młode chłopaczki lat około 17-20 (połowa miejsc zajęta właśnie przez młodzież w tym wieku) rozwaleni jak żaby na liściu, jeden na dwóch miejscach, tacy wiejscy gangsterzy, poproszeniu o przesuniecie się zrobili to co mamusie z dziećmi. Dopiero po tym jak mój małżonek (człowiek słusznych gabarytów) podniósł lekko głos, i poprosił raz jeszcze o przesunięcie się, chłopaczki nagle posadziły tyłki każdy na jednym miejscu, z czego skorzystałam nie tylko ja.
Chcę zaznaczyć że gdyby nie to,że źle się czułam nie szukałabym miejsca do siedzenia a raczej bym o nie nie prosiła.
Wystarczyłoby troszkę kultury i wyrozumiałości a nie rodziłaby się opinia o roszczeniowych ciężarnych
PS. nie kierowca nie zareagował a ludzie nie zaczęli klaskać.
komunikacja_miejska
Ocena:
248
(354)
Komentarze