Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#61530

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Zajmowałam się kiedyś pewną starszą panią przez około 3 miesiące. Robiłam zakupy, sprzątałam, rundę ze ścierą po oknach w trzypokojowym mieszkaniu też zaliczyłam.
Po umyciu najmniejszego, kuchennego okna przyszło mi wspiąć się na drabinę, celem powieszenia zasłonek. Kuchnia tak mała, że drabiny nie można było dostawić najbliżej okna, sama drabina chybocze się, karnisze wyżej niż normalnie (u siebie sięgam z krzesła, tu tak dobrze nie było), ale najbardziej zawadzał mi ból nogi po skomplikowanym złamaniu, który wtedy jeszcze towarzyszył mi codziennie.
Podłożyłam pod drabinę podpórkę i włażę. Na przedostatni stopień i koniec, dalej nie, bo się boję i nie czuję pewnie. Babka zagląda i szydzi, że tchórz ze mnie, ona wchodziła na samą górę (na tą płaską półkę), opierała się brzuchem o górę drabiny i tyle.
No nic, naciągam się ile mogę, wieszam te zakichane zasłonki.
Wracam dwa dni później i jestem od razu prowadzona do kuchni.
- Chodź, zobacz, co zrobiłaś. Chodź, chodź.
Jedną zasłonkę powiesiłam na lewą stronę. W ogóle nie zauważyłam, że ma lewą i prawą, szew był po obu stronach taki sam, tylko z jednej strony ciut delikatniejszy. Wzdycham, włażę na drabinę, poprawiam.
- Ja wiem, czemu ty to zrobiłaś, wiem. Na złość mnie. Od początku nie chciało ci się wieszać tych zasłon, zrobiłaś to byle jak.
- Jakbym zauważyła to od razu, poprawiłabym, żeby nie dokładać sobie roboty potem.
- Nie, ja ci powiem, czemu to zrobiłaś: z braku szacunku do mnie.
- Skoro pani tak uważa.

Raz, robiąc zakupy, nie dostałam chleba w piekarni, z której pani sobie życzyła - zawsze jest tam kolejka aż na ulicę, szybko wszystko schodzi. Kupiłam więc chleb w piekarni naprzeciwko, o czym od razu po powrocie poinformowałam. Babka pokiwała głową, coś tam pomarudziła, ale wzięła.
Aż pewnego dnia, gdy wtoczyłam się z tobołami do jej mieszkania i zaczęłam wykładać towar, słyszę:
- Ale to nie jest mój chleb!
- Jak nie pani, jak pani. Swoje za nim odstałam.
- Nie opowiadaj mi! Znów ci się nie chciało iść kawałek dalej i wciskasz mi ten od Xa! Ja poznam swój chleb, 30 lat go kupuję!
- Ale to jest pani chleb! Proszę mi nie wmawiać kłamstwa!
- I do tego zapakowany w worek! ONI NIGDY NIE PAKUJĄ W WOREK, TYLKO W PAPIER!
- Już raz pani od nich przyniosłam w worku i jakoś nie było problemu.
Pani fukała na mnie chwilę, biegała z tym chlebem i workiem po mieszkaniu, ja w tym czasie niemal rzuciłam paragony i kasę na stół, po czym wyszłam i jeszcze na schodach zadzwoniłam do szefostwa, że rezygnuję z pracy z tą panią.

Kilka dni temu spotkałam ją, luźno porozmawiałyśmy, głównie o mojej nowej pracy i stawce za godzinę w poprzedniej, czyli w opiece - 3 zł*. Babka oznajmiła:
- Za taką stawkę to ja się nie dziwię, że się nami opiekujecie tak, jak się opiekujecie.
Czyli chyba po mnie przyszły jeszcze gorsze opiekunki. :D

*Proszę nie indagować mnie na temat stawki. ^^ Co miałam do powiedzenia na ten temat powiedziałam w komentarzach do swojej pierwszej historii.

opieka domowa

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 133 (211)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…