Dzwoni do mnie Pan, bo chciałby się spotkać i obejrzeć dom. Dom w stanie surowym, otwartym (tj. bez okien i drzwi) przykryty papą. Jest to dom parterowy z użytkowym poddaszem. Pow. 120 m2 użytkowa. Mieści się on na działce 15 a we wsi pod miastem nie liczącym więcej niż 35 tys mieszkańców.
Umówiliśmy się na konkretną godzinę. Przyjechał z żoną i teściową. Nasza rozmowa wyglądała mniej więcej tak:
Pan: Domek nam się podoba. Można wykończyć jak się chce.
Żona: Ach ta cisza... Bo wie Pani u nas ciągły zgiełk.
Pan: Ale za dużo Pani za niego chce.
Ja: Rozumiem. Więc ile jest Pan gotów zapłacić?
Pan: Nie więcej niż 140 tys. Bo widzi Pani stan taki, a nie inny. Wszystkie instalacje robić, okna wstawiać, tynki... kupa kasy pójdzie.
Ja: W ogłoszeniu było, że stan surowy. Z resztą sam Pan na początku chwalił, a teraz obiera Pan strategię, że to jednak wada.
Na tym spotkanie się skończyło. Niczego się nie spodziewałam. Dzwoni telefon. To ten Pan.
Pan: Ja w sprawie domu. Ostatnio go z żoną oglądaliśmy.
Ja: Tak, słucham.
Pan: Zastanowiliśmy się z żoną i nadal jesteśmy zainteresowani jego kupnem, nawet po Pani cenie. Ale mamy pewne warunki.
Ja: Słucham...
Pan: Wstawi nam Pani w cenie okna i drzwi. My wybierzemy jakie chcemy. Do tego opłaci Pani notariusza.
Ja: Oczywiście. Na wstawienie okien i drzwi do 30 tys złotych mogę się zgodzić po podpisaniu umowy wstępnej z zadatkiem. Szczegóły umowy i wysokość zadatku ustalimy. Ale na opłacenie notariusza już nie. Ponieważ to kupujący pokrywa.
Pan: Bez umowy wstępnej i zadatku się nie da?
Ja: Nie. Przemyślcie to Państwo.
Czy oni myśleli, że młoda to i głupia? Ja im wstawię okna, a oni zrezygnują i co...?
Umówiliśmy się na konkretną godzinę. Przyjechał z żoną i teściową. Nasza rozmowa wyglądała mniej więcej tak:
Pan: Domek nam się podoba. Można wykończyć jak się chce.
Żona: Ach ta cisza... Bo wie Pani u nas ciągły zgiełk.
Pan: Ale za dużo Pani za niego chce.
Ja: Rozumiem. Więc ile jest Pan gotów zapłacić?
Pan: Nie więcej niż 140 tys. Bo widzi Pani stan taki, a nie inny. Wszystkie instalacje robić, okna wstawiać, tynki... kupa kasy pójdzie.
Ja: W ogłoszeniu było, że stan surowy. Z resztą sam Pan na początku chwalił, a teraz obiera Pan strategię, że to jednak wada.
Na tym spotkanie się skończyło. Niczego się nie spodziewałam. Dzwoni telefon. To ten Pan.
Pan: Ja w sprawie domu. Ostatnio go z żoną oglądaliśmy.
Ja: Tak, słucham.
Pan: Zastanowiliśmy się z żoną i nadal jesteśmy zainteresowani jego kupnem, nawet po Pani cenie. Ale mamy pewne warunki.
Ja: Słucham...
Pan: Wstawi nam Pani w cenie okna i drzwi. My wybierzemy jakie chcemy. Do tego opłaci Pani notariusza.
Ja: Oczywiście. Na wstawienie okien i drzwi do 30 tys złotych mogę się zgodzić po podpisaniu umowy wstępnej z zadatkiem. Szczegóły umowy i wysokość zadatku ustalimy. Ale na opłacenie notariusza już nie. Ponieważ to kupujący pokrywa.
Pan: Bez umowy wstępnej i zadatku się nie da?
Ja: Nie. Przemyślcie to Państwo.
Czy oni myśleli, że młoda to i głupia? Ja im wstawię okna, a oni zrezygnują i co...?
dom
Ocena:
406
(528)
Komentarze