Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

jerzynka78

Zamieszcza historie od: 4 czerwca 2014 - 21:04
Ostatnio: 10 listopada 2016 - 23:35
  • Historii na głównej: 6 z 8
  • Punktów za historie: 2016
  • Komentarzy: 145
  • Punktów za komentarze: 929
 

#74360

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dowiedziałam się, że mój syn ma autyzm. Postawiono pewną diagnozę przez ośrodek specjalizujący się w pracy z takimi dziećmi. W ciągu miesiąca wakacji udało mi się załatwić:
- zmianę przedszkola na integracyjne z terapiami mu potrzebnymi w trakcie zajęć;
- specjalistyczne usługi z MOPS-u, czyli Panią która przyjeżdża do syna cztery razy w miesiącu na 2h zajęć (trzeba dopłacić wg widełek MOPS-u no ale czego nie robi się dla dziecka);
- poradnię pedagogiczno-psychologiczną - wczesne wspomaganie rozwoju i nauczyciela wspomagającego.
Kupiłam książkę o pracy z autystykami i czytam - zawzięcie chłonę wiedzę, bo z synem ktoś musi te ćwiczenia powtarzać. Chcę też wiedzieć czemu stawiamy czoła.

Wieść rozniosła się po rodzinie i cóż:
- to jest mój wymysł - oczywiście, bo posiadanie w jakiś sposób dysfunkcyjnego dziecka jest świetną sprawą;
- lać jak trzeba i krzyczeć to mu przejdzie - żelazne zasady, tak tak;
- oj jaki on biedny i GŁUPI - wydaje mi się, że mądrzejszy od osoby wygłaszającej te opinie;
- dajcie go nam na tydzień, a będzie chodził jak w zegarku;
- szkoda nam was (mnie i męża);
- może go oddacie jakiejś rodzinie czy do jakiegoś ośrodka...

Brak mi słów, bo to jest moje dziecko, któremu trzeba pomóc, a nie zostawić. Chociaż nie będzie to proste zadanie. W nosie mam zdanie innych.

autyzm dziecko rodzina

Skomentuj (48) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 286 (308)

#72522

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W moim mieście rodzinnym funkcjonuje ośrodek dla uchodźców. Głównie są to Czeczeńcy i Ukraińcy. Historie będą dwie, ponumerowane.

1) Znajoma stała w kolejce po odebranie zasiłku na dzieci. Dwoje dzieci to prawie 180 złotych. A pani przed nią, najprawdopodobniej Czeczenka, bo odziana w ubrania o ciemnych barwach, z chustą na głowie i spódnicą po kostki. Owa Pani wybrała z kasy 2500 złotych również na dwoje dzieci! Gdzie sprawiedliwość? Brak! A UE twierdzi, że wypłacane przez Polskę zasiłki dla uchodźców są za niskie (1500zł na 4 osoby). Dodajmy do tego, że uchodźcom winno się zapewnić wyżywienie + nocleg lub chociaż podanej wysokości zasiłek. A dla polskich rodzin brak mieszkań socjalnych, już o problemach z wnioskami o dopłaty do obiadów nie wspomnę.

2) Rodzice dzieci przybyłych są zobowiązani do zapisania dziecka do szkoły (coby coś więcej dostawać :)). Tak więc podstawówka i gimnazjum znajdujące się najbliżej ośrodka dla uchodźców są najgorsze w regionie. Dzieci uchodźców zaniżają szkole średnią frekwencję, ale to nie jest najistotniejsze. Dzieci te potrafią przynieść ze sobą do szkoły nóż. Mają predyspozycje do histerii, że pielęgniarka im się przygląda jak stają na wagę (serio!), że oni nauczycielki słuchać nie będą, bo to kobieta. Notoryczne ciąganie dziewczynek za włosy cy też klepnięcie w tyłek było normą.

Część rodziców zaczęła pisać podania, chodzić do dyrekcji, lokalnych mediów, by ktoś w końcu coś zrobił z dziećmi uchodźców, np. stworzyć oddzielną klasę, gdzie będą nie tworzyć pozorów chęci asymilacji. I co? Nie, bo to rasizm. Nie, bo to dyskryminacja. Pięknie. Polskie dzieci mają się bać chodzić do szkoły, ale najlepiej niech tego nie okazują, bo urażą uczucia uchodźców.

Mój kraj taki piękny. W sumie, zjawisko uchodźców ma się chyba we wszystkich krajach podobnie.

Historia o uchodźcach nie asymilujących się, żyjących z zasiłków i dla, których Polska jest tylko przystankiem. Innego wytłumaczenia nie widzę.

uchodźcy zasiłki szkoła

Skomentuj (46) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 318 (396)

#71996

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję jako spedytor. Moimi klientami są polskie firmy transportowe. Przewozy organizuje na rynek zachodni z naszego pięknego kraju i z powrotem. Oczywiście wszystkie informacje można znaleźć na stronie mojego pracodawcy. Ale chyba nie wszyscy umieją czytać ze zrozumieniem.

Dzwoni do mnie Pani, której samochód od jutra będzie pusty w Belgii i do kraju na pusto musiałby wracać. No więc czy nic nie mam. Oczywiście, że mam z Gandawy pod Warszawę. Wszystko Pani podałam. A ona, że nie, bo wolałaby do Rosji z tym pojechać.
I teraz do Pani nie trafia, że odbiorca pod Warszawą jest i stąd może poszukać może ładunku na Rosję. Nawet Panią przełączę do spedytora odpowiedzialnego za rynek wschodni.
Nie, bo ona wolałaby. Nie doszłyśmy do porozumienia mimo półgodzinnej rozmowy.

Więc tak: czy Pani dopiero zaczyna w transporcie pracować?
Ja transportów na Rosję czy inny wschód nie organizuję, bo zwyczajnie nie znam języków i bazy kontaktów "w razie gdyby coś" też nie mam, więc się nie podejmuję.

spedytor transport

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 142 (176)

#71352

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kuszącą ofertę pracy dostał mój znajomy:
Magazynier z uprawnieniami na wózek widłowy na zakładzie zajmującym się przetwórstwem mięsnym w naszym niedużym mieście.

Obowiązki:
- załadunek zamówień,
- rozładunek dostaw,
- prowadzenie dokumentacji magazynowej,
- inne obowiązki magazynowe.
Regulowany czas pracy: teoretycznie 8 h, 7 dni w tygodniu, 3 zmiany.
Stawka: 9 zł brutto.
Umowa zlecenie, rozliczenie tzw. akord. W ogłoszeniu napisano UMOWA O PRACĘ.
Dodatkowe wymagania: doświadczenie na podobnym stanowisku i książeczka sanitarno-epidemiologiczna (już ważna, nie w trakcie wyrabiania).

Znajomy jako magazynier pracował od 3 lat, dopóki firma nie upadła (wiecie, młody prezes ok. 25 lat odziedziczył firmę po ojcu i zamiast zająć się firmą, interesował się rozrywkowym życiem w towarzystwie przeciętnie ładnych i drogich panienek).

Polski rynek pracy jest kuszący. Bądź specjalistą. Miej doświadczenie. Pracuj za marne grosze.

praca magazynier

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 176 (202)
zarchiwizowany

#71614

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Grzecznie czekając u lekarza w poczekalni na swoją kolej byłam świadkiem ciekawej sytuacji. Warto zaznaczyć, że czekało nas raptem 3 osoby: ja, pan ok. 40 lat, pani dokładnie lat 73 (poznaliśmy jej metrykę, listę chorób i sposób spędzania wolnego czasu). Wtem do poczekalni wpada pani w wieku produkcyjnym i prosi o przepuszczenie, bo lekarz nie wstawił pieczątki na recepcie i może wykupić te leki, ale będą nierefundowane (tak można?). Problemu nie widziałam tym bardziej, że miałyśmy wejść razem (ot, takie zabezpieczenie). Za to problem widziała pani starsza.
PS: Jak to tak? Kolejka jest! Czekać.
Koniec końców pani pieczątkę dostała. Ja swoje załatwiłam i zobaczyłam: panią starszą popijającą coś w kubku od termosu i konsumującą kanapkę. Gdy mijaliśmy się z panem z drzwiach usłyszałam tylko, że pani starsza już była dzisiaj u lekarza i swoje załatwiła. Cóż, ja wolę trochę inaczej swój wolny czas spędzać.
PS widząc moje zdziwienie: Do domu dwie ulice mam. Nie będę tego dźwigać z powrotem.
No tak, też mam ciche marzenie jedzenia posiłków w poczekalni, gdzie przychodzą ludzie z różnymi schorzeniami i co raz ktoś kicha, kaszle, smarcze. Dodatkowo stwierdzam, że pani starsza musi czuć się bardzo samotna...

poczekalnia

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 47 (95)
zarchiwizowany

#71222

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Witam wszystkich,

Ostatnio dosyć często chodzę na zakupy. Swoim wyglądem przypominam młodą siksę ledwo zbliżającą się do pełnoletności, co daje wiele zabawnych sytuacji. Jak dla mnie zabawnych :)

1) W Biedronce kupuję 4 butelki wódki. Czekam grzecznie w kolejce na wymianę pieniądze-wódka. Wtem odwraca się Pani raz, drugi, trzeci. Nagle przemówiła:
Pani: Sama to pić będzie? Nie za młoda?
Ja: A co to jest na jedną mnie?? Dołączy się?
Dawno nie widziałam Pani, która tak szybko odchodzi od kasy, a ja zostałam z uśmiechem na twarzy.

2) W Tesco kupuję mleko dla dwulatka. Sytuacja podobna- czekam grzecznie w kolejce do kasy. Podchodzi Pani i zagląda w mój wózek z zakupami. Raz, drugi. No kurde... Tym razem to ja się odzywam:
Ja: Co mi Pani tu zerka?
Pani: A bo, to mleko to w Rossmanie tańsze. Taki blok kupi taniej przy rondzie, a to...
No nie wytrzymałam!
Ja: Rozumiem. Mięso kupowałabym w zakładach mięsnych, a ta bluzka to nie za ciasna będzie?
Mina! Mina! Mina Pani bezcenna! Nagle, to ja się wtrącam w to co ona kupuje i gdzie :)

3) Czasem jest tak, że zwyczajnie nie chce się gotować. Podjechałam pod sieciówkę pizzerii i chciałam coś zamówić, lecz:
Kasjerka: Dzień dobry, mamy dzisiaj zniżkę na pizzę wegetariańską.
Ja: Dobrze. To ja wezmę tą z kurczakiem i warzywami dużą.
K: Ale zniżka!
J: Ale ja zniżki jeść nie będę! :)
K: Pani jest bez sumienia. Nie przyjmę zamówienia!
J: Okej, tylko mi Pani kierownika zawoła.
K: Nie ma.
J: Proszę Pani,pizza pizzą. Ale mam list do niego od wynajemcy lokalu. Więc to pilne.
Myśli,myśli. Zawołała. Powiedziałam o zaistniałej sytuacji i mojej niechęci do ponownego przybycia do tego lokalu. Gdyby wzrok kasjerki mógł zabijać :) Koniec końców pizzę kupiłam gdzie indziej.

Dziękuję i pozdrawiam :)

tesco biedronka pizzeria

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 49 (201)

#68006

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dostałam ostatnio bardzo intratną propozycję pracy. No przesadzam trochę, bo właściwie mianem półrocznego stażu określał tą jakże znakomitą ofertę współpracy mój rozmówca. 40 godzin tygodniowo + 5 w sobotę, bycie non stop pod telefonem. Sobota i dyżury telefoniczne nie są dodatkowo płatne. Wszystko pięknie (bo spedytor i tak non stop musi być pod telefonem) tylko, że:

- nie jestem osobą bezrobotną;
- mam rok stażu pracy na pełen etat jako spedytor międzynarodowy z bazą swoich klientów;
- posiadam Certyfikat Przewoźnika w transporcie międzynarodowym rzeczy i na moim certyfikacie funkcjonują dwie firmy transportowe od trzech lat.

Wszystko to jest opisane przy moim nazwisku na stronie internetowej mojego obecnego pracodawcy.
Ale rozmówca nie przyjmuje do wiadomości, że nie jestem zainteresowana, ale mogę dać im kontakt do kuzynki, co technikum logistyczne skończyła. Nie! Oni chcą kogoś z doświadczeniem, z bazą klientów. Dodatkowo oferują mi szkolenia z wybranych języków obcych i opłacenie jednego kierunku studiów podyplomowych. No kurde, głupia jestem i jednak się nie skuszę. Co usłyszałam na zakończenie rozmowy?
- S**a.

praca spedytor

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 330 (370)

#61542

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dzwoni do mnie Pan, bo chciałby się spotkać i obejrzeć dom. Dom w stanie surowym, otwartym (tj. bez okien i drzwi) przykryty papą. Jest to dom parterowy z użytkowym poddaszem. Pow. 120 m2 użytkowa. Mieści się on na działce 15 a we wsi pod miastem nie liczącym więcej niż 35 tys mieszkańców.

Umówiliśmy się na konkretną godzinę. Przyjechał z żoną i teściową. Nasza rozmowa wyglądała mniej więcej tak:

Pan: Domek nam się podoba. Można wykończyć jak się chce.
Żona: Ach ta cisza... Bo wie Pani u nas ciągły zgiełk.
Pan: Ale za dużo Pani za niego chce.
Ja: Rozumiem. Więc ile jest Pan gotów zapłacić?
Pan: Nie więcej niż 140 tys. Bo widzi Pani stan taki, a nie inny. Wszystkie instalacje robić, okna wstawiać, tynki... kupa kasy pójdzie.
Ja: W ogłoszeniu było, że stan surowy. Z resztą sam Pan na początku chwalił, a teraz obiera Pan strategię, że to jednak wada.

Na tym spotkanie się skończyło. Niczego się nie spodziewałam. Dzwoni telefon. To ten Pan.
Pan: Ja w sprawie domu. Ostatnio go z żoną oglądaliśmy.
Ja: Tak, słucham.
Pan: Zastanowiliśmy się z żoną i nadal jesteśmy zainteresowani jego kupnem, nawet po Pani cenie. Ale mamy pewne warunki.
Ja: Słucham...
Pan: Wstawi nam Pani w cenie okna i drzwi. My wybierzemy jakie chcemy. Do tego opłaci Pani notariusza.
Ja: Oczywiście. Na wstawienie okien i drzwi do 30 tys złotych mogę się zgodzić po podpisaniu umowy wstępnej z zadatkiem. Szczegóły umowy i wysokość zadatku ustalimy. Ale na opłacenie notariusza już nie. Ponieważ to kupujący pokrywa.
Pan: Bez umowy wstępnej i zadatku się nie da?
Ja: Nie. Przemyślcie to Państwo.

Czy oni myśleli, że młoda to i głupia? Ja im wstawię okna, a oni zrezygnują i co...?

dom

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 406 (528)

1