zarchiwizowany
Skomentuj
(18)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Wybrałam się na pływalnię. Płynę sobie czymś co miało naśladować kraula, więc głowa tylko okresowo wynurzana, ale na tyle, że pojęcie o drodze przed sobą mam. PRZED sobą, trochę na bok, wiecie, ogólny obraz najbliższego otoczenia. Na faceta stojącego tyłem dobre 1,5m ode mnie, z 4-5-o letnim dzieckiem na barana nie zwróciłam uwagi. Aż do chwili, kiedy ni z tego ni z owego coś spadło mi na głowę.
Pomysłowy tatuś brał synka "na barana" i wygięciem ciała rzucał go za siebie do wody.
Zachłysnęłam się, nakaszlałam jak gruźlik, ale patrzę, facet z rodzaju ABS, przecież sama nie będę się z nim użerać. Wyszłam z wody, słówko do ratowniczki, po czym przezornie przeniosłam się na drugi koniec basenu. Za chwilę pana "Miśka" już nie było. Szkoda mi tylko dzieciaka, że przez tatusia miał nagle skrócony pobyt na basenie
Pomysłowy tatuś brał synka "na barana" i wygięciem ciała rzucał go za siebie do wody.
Zachłysnęłam się, nakaszlałam jak gruźlik, ale patrzę, facet z rodzaju ABS, przecież sama nie będę się z nim użerać. Wyszłam z wody, słówko do ratowniczki, po czym przezornie przeniosłam się na drugi koniec basenu. Za chwilę pana "Miśka" już nie było. Szkoda mi tylko dzieciaka, że przez tatusia miał nagle skrócony pobyt na basenie
Ocena:
146
(304)
Komentarze