Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#61651

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Miejsce akcji: portugalski dyskont, który kiedyś wykorzystywał swoich pracowników, a teraz już (podobno) nie. Ale ja nie o tym.

Sytuacja miała miejsce kilka lat temu, w czasie kiedy wszystkie sklepy starały się ustandaryzować swoje trzewia. Przez co mam na myśli to, że w sklepie A produkt A znajduje się w tym samym miejscu co produkt A w sklepie B, D, Z itd. Nie wiem jak się nazywa profesjonalnie taki zabieg.

Zawitałem do wyżej wymienionego przybytku, aby zakupić rzeczy pierwszej potrzeby. Zaraz po wejściu w oczy rzuciła mi się para (małżeństwo), a konkretnie pan, który akurat podsuwał żonie? pod twarz cukierek i opatrzył to jakimś złośliwym komentarzem, którego niestety nie usłyszałem.
Że był złośliwy wywnioskowałem z niezbyt zadowolonej miny pani żony i piekielnego uśmieszku autora docinki. Państwo na ok w przedziale 40-50 lat. Warty odnotowania fakt jest taki że wyglądali zwyczajnie - pana fizis wskazywało na konesera napojów chmielowych. Ot taki poczciwy Pan Heniek pijący czasem piwo pod blokiem. Natomiast Pani niska, krępa, wycofana. Miałem cichą nadzieję że zgrywus jeszcze się popiszę. Pomyślałem co swoje i udałem się po pieczywo.

W tym czasie zgrywus z żoną mnie wyprzedzili i po może 5 minutach mijam ich przy lodówkach z wędlinami.
Zona zgrywusa uwija się pakując produkty do koszyka, natomiast Pan zagaduje Panią na oko tak z 30 lat. Tekst otwarcia był ciekawy ponieważ zgrywus podbija to niczego niespodziewającej się niewiasty i pyta ją co planuje na kolacje? Dziewczę delikatnie rozwarło usta ze zdziwienia i milczy, natomiast Pan kontynuuje zaglądanie do koszyka i stawianie hipotezy co do posiłku na bazie tego co spostrzegł.
- (Z)grywus: O widzę, że kurczaczek. Mmm bardzo smaczne, ja lubię takiego z ziołami. Niestety moja żona takiego nie umie i mi nie robi. A może Pani by mnie zaprosiła na kolacje? Bo moja żona to tylko parówki albo jajka na twardo.
"Ofiara" pogawędki szybko sie ulotniła. Pan zasmucony brakiem dialogu powrócił do połowicy, która na pewno wszystko słyszała, lecz była niewzruszona docinkami.
Uwinąłem się ze swoimi zakupami i ruszyłem w stronę kasy, zahaczając po drodze o stoisko piwne - rzecz się dzieje latem, więc dla ochłody i filtracji nerek coś postanowiłem zakupić. Wybór chwile mi zajął więc do kas.

I tu bonus. Przede mną miła i sympatyczna dziewoja na oko 20 lat a przed nią nie kto inny jak Zgrywus. Żona zgrywusa już część zakupów pakuje do siatki, część na taśmie. Zgrywus "bajeruje" panią kasjerki - jakie ma pani śliczne oczy, a jakie włosy itp itd - nic nachalnego i zdrożnego ot zgrywus ;)
Dziewczę przede mną wykłada jogurt, musli, kilka jabłek i dwa opakowania takich prasowanych, okrągłych wafelków ryżowych, które mnie i większości mężczyzn kojarzą się ze styropianem :P I to była katalizator, który podziałał na Zgrywusa.
Facet odwrócił się do dziewczyny przede mną popatrzyła na nią, na to co ma taśmie i mówi:
- Oj Pani taka ładna, młoda. Niech Pani nie kupuje tego styropianu. Niech Pani sobie tego nie robi bo będzie Pani wyglądać jak moja żona(!)
Może to nie ładnie, ale nie wytrzymałem parsknąłem śmiechem, żona zalała się czerwienią, dziewczę moim rechotem i kilku innych w kolejce się speszyło. Szybko zabrało produktu i udało się do wyjścia. Moje produkty były w trakcie kasowania natomiast żona zgrywusa już wszystko ładnie spakowała podała mu do rączek tak że zgrywus miał obie zajęte i wtedy strzeliła mu wzorcowego liścia. Aż się echo poniosło. Wyraz twarzy zgrywusa zmienił się nie do poznania, na pewno duży wpływ na to miał czerwony ślad odbitej ręki i pan przy akompaniamencie jeszcze większego rechotu smutno powlókł się za żoną. Mam cichą nadzieję że się jej nie zrewanżował...

sklepy

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -2 (44)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…