Zainspirowana historią http://piekielni.pl/61635 dodam swoją, tym razem o piekielnym mechaniku. Otóż jestem właścicielką samochodu sprowadzanego z Niemiec. Jestem pierwszym właścicielem w kraju - samochód mam tutaj drugi rok i od samego początku sama jeździłam po mechanikach, sprawdzałam pytałam, a mniejsze naprawy wykonywałam sama w domu.
I tu zaczyna się piekielność.
Otrzymałam pracę za granicą, a samochód póki co miał zostać w Pl, a że wymagał drobnych poprawek, umówiłam się ze znajomym mechanikiem - kolegą ze szkoły mieszkającym 500m ode mnie. Podczas mojej nieobecności miał naprawić wszystkie usterki, troszkę samochodzik dopieścić żeby był gotowy w razie mojego powrotu.
Niestety samochodu nie oddał przez cztery miesiące, tłumacząc kolejkami w warsztatach(?) i wydłużonym czasem oczekiwania na części. Tymczasem kilkakrotnie niepokoił mamę o dalsze pieniądze, bo części, bo oleje...
Samochód odebrałam mu prawie siłą, po tych czterech mies w stanie gorszym niż był. Do wymiany jest praktycznie wszystko, począwszy od skrzyni biegów, a skończywszy na dywanikach. Z bagażnika czarodziejsko zgubił się olej, trójkąt i gaśnica, a auto ma najechane ponad 10 tys km...
A mechanik śmieje mi się w twarz jak gdyby nigdy nic.
I tu zaczyna się piekielność.
Otrzymałam pracę za granicą, a samochód póki co miał zostać w Pl, a że wymagał drobnych poprawek, umówiłam się ze znajomym mechanikiem - kolegą ze szkoły mieszkającym 500m ode mnie. Podczas mojej nieobecności miał naprawić wszystkie usterki, troszkę samochodzik dopieścić żeby był gotowy w razie mojego powrotu.
Niestety samochodu nie oddał przez cztery miesiące, tłumacząc kolejkami w warsztatach(?) i wydłużonym czasem oczekiwania na części. Tymczasem kilkakrotnie niepokoił mamę o dalsze pieniądze, bo części, bo oleje...
Samochód odebrałam mu prawie siłą, po tych czterech mies w stanie gorszym niż był. Do wymiany jest praktycznie wszystko, począwszy od skrzyni biegów, a skończywszy na dywanikach. Z bagażnika czarodziejsko zgubił się olej, trójkąt i gaśnica, a auto ma najechane ponad 10 tys km...
A mechanik śmieje mi się w twarz jak gdyby nigdy nic.
Ocena:
461
(575)
Komentarze