Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#61915

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Sytuacja całkiem świeża :)

Potrzebowałam dorobić 2 zestawy kluczy, a ze względu na to, że była sobota, jednym z niewielu miejsc, w których mogłam to zrobić była galeria handlowa. Docieram na miejsce i od razu jestem świadkiem ciekawej sceny... Piekielny Pan [PP] drze się wniebogłosy, że został perfidnie oszukany. Krzyczy strasznie, zamieszanie okropne. Jego rodzina obok stoi, dzieci się przysłuchują. Nie powiem - jako przyszłej klientce trochę mi mina zrzedła, ale ok, czekam i słucham. Obok stał jeszcze jeden pan, którego początkowo wzięłam za syna [PP]. I ten właśnie pan podszedł w pewnym momencie do sprzedawcy pytając, czy potrzebuje pomocy (czym ściągnął na siebie gniew PP, ale się tym nie przejął). W końcu Piekielny Pan odszedł, odgrażając się, kogo on nie naśle, a wtedy mogłam na spokojnie dowiedzieć się, o co chodzi. A chodzi o to, że Pan przyszedł z krzykiem (potwierdzenie 3 osób), że klucz, który rzekomo w tym punkcie dorabiał, nie pasuje do zamka. Dlaczego piszę "rzekomo"? Piekielny nie posiadał paragonu, ani żadnego innego dowodu zakupu. Z czystej ciekawości zapytałam jeszcze sprzedawcę (sympatyczny Pan, pozdrawiam), czy istnieje w ogóle możliwość stwierdzenia, że Piekielny mówił prawdę? Sprzedawca uśmiechnął się dość słabo i powiedział, że oczywiście, że nie i Piekielny mógłby nawet wyłudzić od nich zwrot kosztów, gdyby się pohamował i spokojnie zgłosił reklamację. No i posiadał paragon...

Czego to ludzie nie zrobią dla kilkunastu złotych.

uslugi klient

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -4 (24)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…