Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#61961

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zdarzyło się tak, że musiałam wyruszyć pociągiem podmiejskim poza pierwszą strefę biletową. Godzina 16:30, zaczyna się ruch, więc na peronach wybranej przeze mnie stacji tłumek. Idę do kasy kupić bilet - akurat o biletomatów były spore kolejki. Otwarte jedno okienko, w nim zmęczona pani, a zmęczona, bo jakieś utrudnienia na torach w stronę wschodnią i pasażerowie nie byli zbyt zadowoleni, co wyrażali zapewne dość głośno.

Moja kolej, podchodzę, witam się, proszę bilet z X do Y. Pani wystukuje coś na kasokomputerku - i w tym momencie podbija do okienka, nie zważając na mnie, dziewczę, na oko lat 15, może 16, pytając, czy wiadomo, czy taki a taki pociąg już jedzie. Pani odpowiada, że jedzie. Po czym dziewczę, nie zauważając chyba mnie przy okienku, z portfelem już w dłoni, pani stukającej na komputerku i wyraźnie zajętej, prosi o bilet i już-już wyskakuje z banknotem, żeby zapłacić. Gorąc był, zirytowana byłam, więc uświadamiam dziewczynę nieco poddenerwowanym tonem: - W tym momencie ja kupuję bilet, proszę poczekać. Dziewczyna najwyraźniej niezadowolona, prychnęła tylko "Co się pani czepia?" Ale ustąpiła.

Ale to nie koniec, niestety. Bilet wydrukowany, pytam o kwotę i proszę o powtórzenie, bo nie dosłyszałam, a może mam drobne w portfelu na końcówkę. Podbija facet - w marynarce, pracownik biurowy na oko, lat około czterdziestu, pod krawatem - i znowu nie zauważając mnie i wyraźnie trwającej transakcji, zaczyna do okienka (a raczej pani w okienku) wyskakiwać z pretensją. Bo dlaczego komunikaty na stacji wprowadzają pasażerów w błąd? On tu czeka, a komunikaty są nieprawidłowe! Pani odpowiada, zmęczona już wyraźnie, że komunikaty nie są nadawane z ich stacji, tylko ze Śródmieścia, więc wszelkie skargi proszę tam. Ja nadal czekam z pieniędzmi, biletu niet. Facet najwyraźniej zdenerwował się odpowiedzią bardziej, bo zaczyna krzyczeć, w sumie tuż nade mną. Wzdycham głęboko i przerywam mu ostrym tonem, ale całkiem grzecznie: "Przepraszam, ale czy może pan pokrzyczeć, kiedy już dokończę transakcję? Też się spieszę na pociąg."

Facet umilkł, ja odwracam się do okienka, w tym momencie krzykacza najwyraźniej odetkało bo... pochylił się nade mną i prosto w ucho wrzasnął mi "PROSZĘ BARDZO!", lekko przy tym pryskając śliną. Sama radość. Jego szczęście, że się odsunął, zanim zdążyłam się odwinąć, bo ręka, przyznaję, już mi leciała do klasycznego plaskacza.

Wiecie, ja rozumiem - gorąco, ludzie zmęczeni po pracy, zbliżają się godziny szczytu, a pociąg się spóźnia już 10 minut. Jednak, do jasnej Anielki, nie zwalnia to z zachowań choćby na granicy kultury!

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 423 (509)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…