Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#62319

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolejny przykład na to, że z rodziną to wychodzi się dobrze tylko na zdjęciach...

W wieku szesnastu lat zostałam matką. Matką chrzestną. Poprosiła mnie o to moja ciocia, a ja niewiele wtedy wiedziałam o asertywności i tak oto zostałam chrzestną swojej własnej kuzynki. Obecnie ja mam 32 lata, a moja chrześnica sama jest już szesnastką.
Zarabiam trochę powyżej średniej krajowej. Nie jest to majątek, ale przez ciotkę jestem określana jako "ta bogata chrzestna". Skromnie muszę jednak plotkę zdementować - nie podcieram się dolarami. Mimo to, chrześnica co jakiś czas dzwoni lub wpada z wizytą, za każdym razem napomykając coś o potrzebnej jej książce albo brakującej sumie na wymarzone buty. Przez pierwsze lata jej życia nie miałam jak sprawiać jej prezentów, dlatego od lat nie zdarzało się, by po czymś takim wyszła ode mnie z pustymi rękami. Niestety (lub stety), do czasu.
We wrześniu spotkało mnie kilka poważnych wydatków - nagle i prawie jednocześnie zepsuło się kilka ważniejszych sprzętów domowych. W efekcie, musiałam poważnie nadszarpnąć budżet na ten miesiąc. Pieniędzy akurat tyle, by jedna osoba plus kot mogli bez luksusów ten miesiąc przeżyć.

Mała, wytrenowana przez swoją matkę, pewnego wrześniowego dnia postanowiła mi złożyć wizytę w wiadomym celu. Od dłuższego czasu nie wpadała w innych sprawach, niż prośby o pieniądze. No cóż, dopiero co dostała parę groszy na wyprawkę szkolną, dlatego trochę byłam podminowana, w jej wieku raczej nie wypada chodzić po ludziach i prosić.
Dość szybko przeszła do rzeczy. Mała jedzie na szkolną wycieczkę do Niemiec, która odbędzie się już niebawem. Jest tylko jeden problem... Jej mama zapłaciła już dwie raty za wyjazd, ale trzecią [wynoszącą 400 zł] zapłacić miałam ja, i to w ciągu tygodnia, bo wykreślą ją z listy. A w końcu chrześnicę mam jedną, a ciocia akurat musiała kupić nowe buty młodszym dzieciakom.
Zdziwienie podwójne - dlaczego nikt nie powiedział mi o planach takiego wyjazdu i nie spytał, czy mam zamiar się dokładać? Czemu kobieta chodząca do fryzjera częściej, niż ja po bułki, nagle nie może zapłacić za wycieczkę, na którą sama się zgodziła?
Nie było innej opcji - wyjaśniłam małej delikatnie, że w tym miesiącu jestem spłukana i nie mogę na ten wyjazd dołożyć, a o takich rzeczach powinni mi mówić wcześniej i spytać, czy mogę sobie na to pozwolić. Wyglądała jakby zrozumiała przekaz.

Koniec historii nieszczególnie przyjemny - ciotka zaczęła plotkować w całym mieście i przyległościach, że nie dołożyłam małej obiecanej sumy na wycieczkę i wracała ode mnie ze łzami w oczach, bo tak ją potraktowałam. Chociaż w rodzinie mało kto bierze jej słowa poważnie, zostałam obsmarowana od góry do dołu, a o nowych rewelacjach na swój temat dowiaduję się codziennie. Bo nie zapłaciłam za wycieczkę jej dziecka, a przecież taka jestem bogata... Póki co się do mnie nie odzywają, ale bez obaw - niedługo chrześnica ma urodziny, więc pewnie się pokaże. Chyba jednak będzie musiała zadowolić się czekoladą.

rodzina

Skomentuj (47) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 672 (710)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…