Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#62324

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Zachciało mi się luksusu w postaci ekspresu do kawy. Ekspres już mam, ale zanim się jego dorobiłam to była niemała przeprawa.

Historia rozpoczyna się od pragnienia pysznej kawy z ekspresu. Przewertowałam strony, poradniki – mam, ten będę kupować! W połowie lipca zamówienie w internetowym sklepie EURO, który ma też sieć placówek w całej Polsce. Cudeńko stanęło na moim kuchennym blacie, sobotni poranek, będę robić KAWĘ! Najpierw ekspres trzeba „przeczyścić” przelewając czystą wodę. Instrukcja w dłoń i jazda! No i zonk, przy próbie przekręcenia gałki okazuje się, że gałka się obraca, ale niczym to nie skutkuje. To jeszcze raz, gałką można kręcić i nie ma żadnego oporu, w końcu zsunęła się z bolca. No to sprzęt w karton i do reklamacji. W sklepie sprzedawca popatrzył, popróbował, efekt ten sam.
Ekspres do serwisu (tu był mój błąd, bo powinnam oddać jako towar niezgodny z umową, ale nie wypiłam w końcu kawy i się ciężko myślało;)). Po kilkunastu dniach wrócił. Z adnotacją „usterki nie stwierdzono” i porysowaną tacką, do tego brudny. No ja piórkuję! Sprzedawca proponuje spróbować uruchomić ekspres, proszę bardzo. Wynik: usterka jest jak opisywałam. Sprzedawca proponuje raz jeszcze wysłać do serwisu. Ok, przy okazji żądam wymiany tacki i wpisania w zgłoszenie reklamacyjne, że ekspres jest nieporysowany, stan bdb itd.

Tak na marginesie wtrącę, że w tym sklepie mają śmieszny sposób odpowiadania na reklamacje. Najpierw dostałam SMS, że mogę odebrać sprzęt (bez szczegółów dot. uznania reklamacji, naprawy, etc.). Dopiero później dostałam oficjalne stanowisko z centrali pocztą (a ekspres już był drugi raz w serwisie).

Połowa sierpnia i znów SMS – mogę przyjechać po sprzęt. I teraz zagadka, gdzie mam odebrać? Logicznym mi się wydawało, że w miejscu, gdzie składałam reklamację. Otóż nie! Sklep zamknięty, remont! O motyla noga, nie mogli mnie poinformować SMS-em? Dzwonię na infolinię, awantura na 14 fajerek. Pani cały czas twierdziła, że nie jej wina i nawet w imieniu firmy nie przeprosiła za sytuację, i że w ogóle skąd mogą wiedzieć, że sklep zamknięty, gdzie jest mój sprzęt i kiedy mogę go odebrać. Wydusiłam info (po 20 minutach czekania, aż pani sprawdzi), że sprzęt do odbioru w sklepie kilka ulic dalej, ale od jutra. No tak, bo ja mam czas jeździć codziennie. A naprawiony? Nie wiadomo.
Następnego dnia, jadę do tego drugiego sklepu. Ekspres jest z nową tacką, notką „usterki nie stwierdzono” i piękną rysą na obudowie. Na zgłoszeniu reklamacyjnym adnotacja zrobiona w serwisie, że ekspres przyjechał do nich porysowany. Poprosiłam o podłączenie ekspresu i sprawdzenie czy działa czy nie. Działał (ki diabeł?), ale gałka była dziwnie zamocowana. Nie chciałam już tego problematycznego egzemplarza, tylko nowy (w między czasie pisałam w tej sprawie do centrali).
Kierowniczka sklepu [KS]: Widzi pani działa. Może go pani zabrać.
Ja [MRW]: Widzę, ale to tak nie powinno chodzić, poza tym jest tu rysa.
[KS]: W serwisie napisali, że tak było.
[MRW]: A wasz pracownik przyjmując reklamację stwierdził, ze rys nie ma.
[KS]: Ma pani zdjęcia przed wysłaniem tego ekspresu?
[MRW]: Nie, podpis waszego pracownika i pieczątka nie wystarczą?!Sugeruje pani, że ten pracownik poświadczył nieprawdę? Poza tym ja nie wiem co się działo z ekspresem od momentu zostawienia go w sklepie do teraz. Ja oddałam ekspres bez rys i nie wezmę odpowiedzialności za to co się stało w sklepie, serwisie lub podczas transportu.
[KS]: To ja napiszę maila do centrali i będę do pani dzwonić.

KS zadzwoniła po kilku dniach, że będzie wymiana, żebym przyjechała. Na miejscu okazało się, że nie ma takiego ekspresu jak mój, że mogę czekać (nie wiadomo kiedy przyjdą) lub wybrać coś z aktualnej oferty. Rozejrzałam się, ekspresy o podobnych parametrach były jakieś 40% droższe.
[MRW]: Proszę pani czy ja bym miała dopłacić różnicę w cenie? (wiem, naiwnie).
[KS]: Tak, oczywiście.
[MRW]: Ale to przekracza mój budżet na ekspres. Nie mogę się na cos takiego zgodzić, jeszcze niewielką kwotę byłabym skłonna dopłacić, ale nie prawie drugie tyle!
[KS]: Ale ja sprawdzałam i nie mamy takiego ekspresu ani tu, ani w żadnym innym sklepie ani w magazynie.
W międzyczasie sprawdziłam ofertę tej firmy na stronie internetowej. Ekspres jest, ale czekać trzeba DO 30 dni roboczych.
[MRW]: A jakbym zamówiła ze strony internetowej taki ekspres z odbiorem w tym sklepie to mogłaby mi go pani wymienić?
[KS]: Wtedy tak.
[MRW]: To tak zrobię, do widzenia.
Szkoda, że ja musiałam na to wpaść. KS była spokojna, ale nie szukała rozwiązania problemu. W domu zamówiłam ekspres. Po dłuższym czasie dostałam info, że ekspres do odbioru. Od końca września cieszę się pyszną kawą.

Wiśnia na torcie. Oczekując na drugi ekspres napisałam maila do sklepu (po 3 tygodniach) podając wszelkie dane zamówienia z zapytaniem na jakim etapie jest to konkretne zamówienie. Odpowiedź: na zamówienie sprowadzane od producenta trzeba oczekiwać DO 30 dni. No tak, bo na stronie internetowej nie było takiej informacji…

Czemu uważam, że to piekielne? Po pierwsze: serwis, który nie stwierdza usterki (a ewidentnie jest), po drugie przyjmowanie sprzętu do reklamacji na gwarancję z automatu, sprzedawcy nie pytali jaką chcę reklamację, tylko podstawiali pod nos formularz, w którym klient uzupełnia dane i opis usterki, jak nie zauważysz to jest to reklamacja z gwarancji a nie ustawy (w moim przypadku ta druga wygodniejsza), po trzecie to ja jako klientka musiałam znaleźć rozwiązanie sytuacji, bo pracownicy tej firmy byli niepomocni, po czwarte próba wciśnięcia mi ekspresu porysowanego przez nich, który raz działa raz nie.Ja też byłam piekielna, bo szukałam sposobu, żeby wymienili mi na inny egzemplarz.

Dwa miesiące bujania się z tym sklepem, ale kawka pyszna ;).

sklepy

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 124 (216)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…