Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#62341

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Niedawna historia o kobietach migających się od pracy na wymówkę "mam dziecko, więc mogę wychodzić wcześniej z pracy/spóźniać się do pracy/nie brać zmian w weekendy/wieczory/dni wolne, itp., niepotrzebne skreślić" skłoniła mnie do opisania drugiego ekstremum.

Jest sobie rodzina. Ojciec - za granicą. Niedaleko, często odwiedza, zabiera dzieciaki do siebie na każde ferie, przysyła pieniądze. Ale tak naprawdę nieobecny. Dwie dorosłe córki z poprzedniego małżeństwa (ojca) - studentka i licealistka w klasie maturalnej. I kilkuletni brzdąc. Matka - pracoholiczka-karierowiczka. Pracę stawia absolutnie na pierwszym miejscu, niczego nie odmówi szefowej. Pracowała praktycznie całą ciążę, zaraz po porodzie wróciła do pracy, nie skorzystała z urlopu macierzyńskiego, mimo że jej przysługiwał i jej stanowisko by na tym nie ucierpiało. Niemowlakiem zajmowały się wtedy jego babka i siostry.
Rok później Matka dostała awans. Pracuje teraz od ósmej rano do "kiedy będzie wszystko zrobione", czyli niemożliwej do dookreślenia dzień wcześniej pory, ale zwykle są to późne godziny wieczorne (uśredniając, ok. 20). Co najmniej raz w miesiącu, czasem częściej, wyjeżdża służbowo za granicę na dwa dni do tygodnia. Dowiaduje się o nich z trzydniowym wyprzedzeniem.
Babka odmówiła zajmowania się Małym w takim wymiarze godzin, bo "jest już stara, schorowana i nie ma siły do rozbrykanych dwulatków". Matka opiekunki nie weźmie, chociaż ją stać, bo "kto to słyszał, żeby obca kobieta wychowywała jej dziecko". Nie wyśle go do ojca za granicę z tego samego powodu (Mały albo siedziałby w przedszkolu od 8 do 18, kiedy ojciec pracuje, albo musiałby mieć opiekunkę na popołudnia), oraz dlatego, że to przecież jej ukochane dziecko i na myśl o tym, że nie będzie go w ogóle widywała, jednak budzą się w niej uczucia macierzyńskie. Siostry się starają jak mogą, ale bywają dni, kiedy obie mają zajęcia do późnego popołudnia, więc Mały siedzi w przedszkolu od rana do wieczora będąc pierwszym dzieckiem, które przychodzi i ostatnim, które przybytek opuszcza. Sytuacje "awaryjne", z rodzaju nagłego wzywania Matki do pracy w weekendy czy święta są tak częste, że trudno je nadal nazywać awaryjnymi, dziecka oczywiście ze sobą nie weźmie, babka nie przyjedzie, jeśli akurat żadnej z sióstr nie ma w domu, Mały zimuje u jakiejś cioci, mimo że miał przez mamę obiecane lody i plac zabaw.
Matka z pracy wraca zmęczona, zła i nie ma już siły zajmować się Małym, który zresztą często akurat jest usypiany lub już śpi. Niezależnie od tego, co mu naobiecuje na weekend, czy wakacje, rzuci wszystko, jeśli ktoś zapyta ją czy mogłaby wpaść do pracy. Nie bierze urlopu, bo, w zależności od nastroju "jest tam potrzebna/przełożona będzie zła/koleżanki będą złe/świat się bez niej zawali/ona musi pracować i już."
Wyprzedzając głosy o tym, że może nie mieć wyboru - ma wybór. Nie pracuje na śmieciówce u psychopatycznego przedsiębiorcy, który zwalnia każdego, kto się krzywo spojrzy, ale na stanowisku rządowym, gdzie żaden przełożony nie może sobie pozwolić na terror i nierespektowanie prawa pracy, bo jak się na niego naśle inspekcję, to może się pożegnać ze stanowiskiem. Oprócz niej, wszyscy pracownicy przychodzą w określonych godzinach od poniedziałku do piątku, korzystają z urlopów i nikt im za to głów nie ukręcił. Nie wspominając już o tym, że z punktu widzenia finansów rodziny mogłaby w ogóle nie pracować, albo pracować dorywczo/na niższym, spokojniejszym stanowisku.

Wiem, że to nie jest jakaś wielka tragedia czy patologia. Poza tym uważam, że macierzyństwo da się połączyć z pracą bez szkody dla dziecka, i to nie tylko w sytuacjach, kiedy kobieta musi pracować, żeby wiązać koniec z końcem i mieć co włożyć do garnka. Nie każda matka musi być kurą domową, ale jednak pewne wartości powinny być na swoim miejscu. Starsze siostry niedługo się usamodzielnią, na babkę liczyć nie może, więc co wtedy zrobi z synkiem, który będzie powoli wchodził w wiek, kiedy maluch zaczyna zauważać, że prawie nie zna swoich rodziców?

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 145 (287)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…