Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#62756

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracując na kasie spotkałam więcej chodzących diabłów niż w całym moim życiu. Czasami mam wrażenie, że ludzie przy kasie pragną się dowartościować i podnieść swoje już rozdmuchane ego. Pokażę tylko kilka kwiatków, które zapadły mi w pamięć:

Mój DRUGI dzień pracy na kasie, tydzień wcześniej miałam szkolenie które trwało plus minus sześć godzin. Ok, nieważne, już pracuję. W pewnym momencie zacięła się moja kasa, nie było w tym niczyjej winy, ot złośliwość rzeczy martwych. Kolejek nie było, dużo kas czynnych, na rozwiązanie sprawy z moim stanowiskiem czekała oczywiście pani, którą kasowałam i z własnego wyboru mała rodzinka za nią. Ogarnięcie kasy trwało jakieś 10 minut, w końcu doszłam do rodzinki. Wszystko byłoby ok, gdyby nie fakt, że walały się jej papryki, z czego cena była tylko na jednej. Tego dnia położyli nam koło kasy wagę i kazali sprawdzać takie sytuacje. Więc położyłam te papryki na wadze i odezwała się Piekielna:

- Co pani wyprawia?! Najpierw pół godziny czekamy na kasę, a teraz pani jeszcze opóźnia?!
- Przepraszam, ale takie coś jest zabronione (tłumaczę, że waży się w woreczkach), jeżeli nie sprawdzę mogę dostać karę (i to był fakt, tego dnia nieźle patrzyli nam na ręce)
- I dobrze, należy się pani! Zgłoszę to do pani przełożonego! To do cholery niepodobne, żeby tyle czasu stać przy kasie, jest pani zbyt powolną kasjerką by tu pracować!
Oczywiście nie zgłosiła, co mnie wcale nie dziwi. Najciekawsze, że ta powolna kasjerka na koniec miesiąca dostała premię za szybkość kasowania.

Druga pani. Spokojny poranek otwartych było naprawdę wiele stanowisk, nigdzie nie było kolejki. Mi wyszły banknoty 50, 10 i 20zł, miałam sam bilon. Akurat zdarzył się jakiś mały wypadek na sklepie i kazali mi poczekać na rozmiankę 10 minut. Ok, nie problem. Widzę, że następna pani ma w ręku 200zł i przepraszam mówiąc, że nie będę jej w stanie wydać, spytałam czy nie ma karty - nie miała. Poprosiłam, by przeszła do koleżanki bo zwyczajnie musiałabym jej dać worek bilonu. I awantura, że co proszę, ona ma się z tym wszystkim przenosić?! Ja rozumiem, normalnie bym wstała i pomogła jej przenieść rzeczy, z tym, że pani (nie staruszka, młodziak) miała na taśmie... Jogurt i kajzerkę. Nie przeszła, czekała uparcie na rozmiankę patrząc na mnie morderczo, a obok były kasy bez kolejki - z tym, że nam nie wolno rozmieniać między sobą.

Trzeci przypadek to Pan i Władca, tak go nazwałam. Siatki wiszą u nas przed kasą. Pan poprosił mnie o reklamówkę. Poprosiłam, by wziął i pokazałam gdzie wisi. I takie panisko w moim wieku zrobiło mi raban, że on nie będzie brał, bo ja tu jestem od podawania i mam mu wstać i tę siatkę dać. A takiego wała. Nie wstałam, powiedziałam, że nie mogę co było zgodne z prawdą. Gdy nie odpuściłam wziął siatkę... I chciał ją za darmo za to, że nie podałam.

Praca na kasie to czasami zwyczajny kabaret na żywo.

sklepy

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 573 (679)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…