Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#62801

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia z mojej pierwszej stłuczki.

Na początku zeszłego roku w końcu zmotywowałam się do dorobienia sobie kategorii B. Prawko zdane, dokument odebrany.
Żeby od razu uniknąć komentarzy, że przedstawiona sytuacja była moją winą etc, bo świeży kierowca - pragnę nadmienić, że prawo jazdy miałam wtedy od 2 lat, tylko inną kategorię, a obycia z samochodem i przepisami tata uczył mnie odkąd zaczęłam sięgać nogami pedałów, więc swoje już przejeździłam.

Tak czy siak - jadę sobie grzecznie, mam już wjeżdżać na skrzyżowanie (miałam zielone), gdy nagle przede mną wyrasta jebitne dziursko (ja wiem, że u nas to norma, ale w samym centrum miasta to może trochę dziwić). Nie jechałam szybko, więc wyhamowałam, wrzucam jedynkę, zaczynam ruszać, gdy nagle ŁUP. Ktoś wpakował mi się w tył. Ja rozumiem, żeby jeszcze tuż po hamowaniu, ale coś takiego?
Wysiadam, a kierowca drugiego auta wyskakuje na mnie z krzykiem, że co ja robię, że zielone, że ja mam jechać, że powoduję zagrożenie.
O nie, tak się bawić nie będziemy, wszak to on nie zachował bezpiecznej odległości. Ot złota zasada: w 99% przypadków, gdy ktoś wiedzie wam w tył - jest to jego wina.

Zjechaliśmy na bok, mówię, że spisujemy oświadczenie o winie, na co facet wkurzony;
- A co pani chce niby w nim pisać?
- Ja? To pan wjechał mi w tył.
- TO BYŁA PANI WINA. NA ZIELONYM SIĘ JEDZIE!
Sprzeczałam się z nim dłuższą chwilę, po czym piekielny stwierdził, że dzwoni na policję. A proszę bardzo, niech dzwoni.

Policjanci przyjechali, zebrali dokumenty od uczestników kolizji, po czym któryś żartem rzucił, że "ho, ho, 6 dni temu wydane, a tu już taki pech". W tym momencie w głowie piekielnego wskoczył jakiś trybik i jak nie zacznie się awanturować, że trzeba mi wystawić mandat, bo powinnam mieć zielonego listka naklejonego na szybę (przepis ten ciągle nie wszedł w życie), że tacy jak ja nie powinni się po drogach poruszać i tak dalej. Policjanci rozmówili się krótką chwilę, po czym wystawili mandat na 300 zł i 6 pkt karnych... piekielnemu :)
Bardzo współczuję im późniejszej godziny tłumaczenia facetowi, że to była jego wina, a ja mimo zielonego mogłam zahamować.

Gość praktycznie nie hamował, tylko zjechał na bok. Co ciekawe zamiast uciekać w prawo, gdzie miał wolny pas - odbił w lewo, prawie uderzając w barierę. Przez całą resztę zajścia (i w kłótni ze mną i policjantami) praktycznie nie mógł odkleić się od telefonu, który trzymał w prawej ręce. Nie sądzę, aby była to kwestia przypadku. Moim zdaniem facet po prostu gadał przez telefon albo wysyłał smsa nie patrząc na drogę, a kiedy wyrosła przed nim przeszkoda pociągnął kierownicę jedyną ręką, którą na niej trzymał - czyli lewą.
Facet właśnie jechał sprzedać samochód. Rozwalony przód chyba nie przekonał kontrahenta do zakupu :D

kolizja

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 383 (497)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…