zarchiwizowany
Skomentuj
(4)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Wybrałam się z synem we wtorek na chodzenie po „górkach”. Nasz wybór padł na rezerwat przyrody „Prządki”. Dzień był przepiękny, ale że już jesień przygotowałam nas odpowiednio: kurtki, buty trekingowe, plecak z wałówką. Pospacerowaliśmy trochę, połaziliśmy po tych „wapniaczkach”, górki jak górki nieco niebezpieczne. Spotkaliśmy masę ludzi w tym grupę wspinaczkową, która ćwiczyła wychodzenie po ściance. Skałki są rozsiane na dość dużym terenie, więc żeby nikomu nie przeszkadzać; wpięliśmy się z synem się na jedną półkę skalną i rozsiedliśmy się żeby odpocząć i coś zjeść. Wtem nadeszła rodzinka: Pani w kozaczkach na wysokim obcasie a Pan w garniturku i w lakierkach, dwoje dzieciaczków w „adidaskach”. Dzieciaki zaczęły skakać i biegać po skałkach a rodzice nic. Powiem szczerze, że zdenerwowałam się okrutnie, bo gdyby któreś poślizgnęło się spadłoby z wysokości około 15-20 metrów. Gdy zwróciłam grzecznie uwagę na niebezpieczeństwo, matka wpadła w jakiś amok. Jeszcze w życiu swoim nie usłyszałam tylu obraźliwości. Poprosiłam, żeby nie przeklinała w obecności mojego 10-cio letniego syna a wtedy usłyszałam: s… dalaj !
Na koniec spotkaliśmy „młodą parę” w trakcie robienia zdjęć ona oczywiście w sukni i szpilkach.
Naprawdę pogratulować głupoty!
Na koniec spotkaliśmy „młodą parę” w trakcie robienia zdjęć ona oczywiście w sukni i szpilkach.
Naprawdę pogratulować głupoty!
Ocena:
2
(58)
Komentarze