Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#63059

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ostatnio weszłam na pewien popularny portal społecznościowy.
Koleżanka napisała na swoim profilu, że była u kosmetyczki i jest obrzydzona, i jednocześnie zawiedziona, bo zapłaciła kupę kasy za zabieg depilacji, który miał być profesjonalny, a okazało się że pani kosmetyczka postanowiła sobie oszczędzić na drewnianych szpatułkach do nakładania wosku i wkładała w puszkę z woskiem ciągle ten sam patyczek.

Na to odezwało się kilka jej koleżanek - kosmetyczek, które jak jedna zaczęły na nią naskakiwać: że nie będą tracić bez sensu pieniędzy na tyle patyczków, żeby nie była taka delikatna, że francuski piesek i że "burżujstwu od dobrobytu się w dup@ch poprzewracało".

Normalnie się w takich dyskusjach nie udzielam, ale tym razem postanowiłam wesprzeć trochę koleżankę i napisałam, że z tego właśnie powodu (oraz dlatego że za każdym razem gdy byłam w salonie, kosmetyczki nie wykonywały tego zabiegu dokładnie tylko na "odwal się") zakupiłam profesjonalne zestawy, podszkoliłam się trochę (3-dniowy kurs, ale na użytek domowy wystarczy;-)) i robię wszystko sama. Te same panie mi odpisały że piszę tak, bo jestem zazdrosna i mnie nie stać!

Wychodzi na to, że to jest popularna praktyka w salonach kosmetycznych w Polsce. Woski do ciała nie mają wysokiej temperatury topnienia z wiadomych względów, czasem skóra krwawi po depilacji, szczególnie jeśli włos był gruby. Pewnie szansa zarażenia się czymkolwiek jest niewielka, ale chyba jakaś szansa jest?
Nie ma znaczenia to że zmieniają patyczek przy każdej klientce i każda ma nowy, bo puszka z woskiem zostaje ta sama. Szpatułka dotyka skóry pierwszej pani, wszystko co się na tej skórze znajduje, ląduje razem z patyczkiem w wosku (jak w zupie) i to wszystko przechodzi na każdą kolejną klientkę.

Kosmetyczki

Skomentuj (44) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 450 (594)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…