Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#63228

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Piekielna bylam ja...
Czesto zamawiam ksiazki, srednio za okolo 500 zl miesiecznie. Glownie jezykowe, ale ostatnio rowniez informatyczne.

Siedze wiec sobie w domu w srodowe popoludnie oczekujac na paczke, ktora niedlugo ma przyjsc, a wlasciwie to dosypiam jeszcze po zarwanej nocy. Okolo 17 rozlega sie dzwonek do drzwi. Pan przedstawia sie jako pracownik poczty polskiej i informuje mnie ze ma dla mnie przesylke, 150 zl do zaplaty, pyta czy odpieram.

Moze mi to umknelo, bo nie do konca bylam dobudzona, ale Pan ani razu nie zadal pytania czy ja to rzeczywiscie ja, ale jakos nie zwracalam na to uwagi. Zaplacilam, paczke odebralam. Pan bardzo mily, jeszcze pozartowal, naprawde mega sympatyczny.

Od razu zarbalam sie za rozpakowywanie przeyslki, chcac jak naszybciej przewertowac zamowiony podrecznik do podstaw techniki cyfrowej, a tu zonk.. W paczce nie ma mojej ksiazki, tylko jakas ksiazka z przykladami wycen nieruchomosci.

Zerkam na list przewozowy, tam jakies dziwne dane, imie meskie, miasto lublin i co dla mnie bylo najwazniejsze ZADNEJ pieczatki poczty. Chwila, chwila... gosciu nie mial tez "umundurowania" listonosza.

W tym momencie pomyslalam jedna... jezdzi jakis naciagacz i wciska ludizom te przyklady wycen nieruchomosci (chyba nawet podobna historia byla na piekielnych juz), ktore pewnie sa darmowe a inkasuje 150 zl... Krew sie we mnie zagotowala. Momentalnie wybieglam na dwor, ale goscia juz nie bylo. Pytajac sasiadow co stali na dworze, dowiedzialam sie jedynie, ze rzeczywiscie byl tu taki czlowiek z paczka, wchodzil do mojej klatki i doslownie przed chwila odjechal takim a siakim samochodem..


No to coz mi zostalo ? Ano, pojscie na policje i zgloszenie oszustwa. Zabralam ksiazke, opakowanie z listem przewozowym i na najblizsza komende. Nie bedzie niestety histori o zlych policjantach, poniewaz funkcjonariusze zachowali sie naprawde profesjonalnie i starali sie pomoc. Odbylam z nimi wycieczke krajoznawcza po miescie, szukajac 'takiego a siakiego' samochodu. Minelismy takich chyba z 15 po drodze. Zgodnie z moim jakze dokladnym opisem " duzy i takiego koloru"
-ale jak duzy ? => no.. dostawczy taki.. a moze kangur ?? no duzy

wlasciwie to nawet nie specjalnie wierzylam ze nam sie uda... i nagle cud. W chyba 300 tysiecznym miescie (katowice) znalezlismy sie akurat w tej uliczce, w ktorej stal samochod pasujacy do opisu, a w srodku siedzial kierowca. Malo tego TO BYL ON !.

Dalej bylo jak w filmie ;P koguty i zatrzymujemy.. wychodzimy z auta, i od razu zadaje pytanie czy Pan mnie pamieta, oczywiscie bedac pewna ze bedzie krecil, jak na oszusta przystalo

no i co sie okazalo ?
Pan rzeczywiscie byl z poczty.
Pan pomylil przesylki ( obie przesylki mialy ten sam gabaryt)
Pan od razu jak zauwazyl pomylke, wrocil sie do mnie, ale mnie juz nie zastal..

Zrobilo sie dziwnie.. a mi po prostu glupio, i pozostalo mi jedynie wybuchnac smiechem..
Mam tylko nadzieje ze ten mlody czlowiek nie bedzie mial problemow w pracy z mojego powodu. Ostatecznie wszystko zakonczylo sie pomyslnie.. sprawa wyjasniona.


Na pytanie: dlaczego od razu nie poszlam na poczte ?
Odpowiem tak: bo na liscie przewozowym nie bylo pieczatki.
Zawsze, kazda moja przesylka (chociaz naprawde rzadko korzystam z poczty) byla dokladnie podbijana, tutaj nie bylo nic, poza tym adres byl gdzies na lublin (dopiero potem okazalo sie ze ten wlasciwy adres byl niemal niewidoczny, bo sie slabo odbil). W tej sytuacji pomyslalam, ze ktos po prostu wzial sobie z poczty druczki, ponaklejal na przesylki i rozwozi je jeleniom za 150 zl...

Eh... puenty nie bedzie... spalilam sie ze wstydu..

kurierzy JA

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 321 (473)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…