Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#63459

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Przeczytałam dzisiaj historię o stypendiach, więc dorzucę swoją jak to było na mojej uczelni ze stypendiami naukowymi (czy jak kto woli: za wyniki w nauce).

Kiedy zaczynałam studia metoda była prosta. Każdy wydział ustalał swoje progi średniej, za które przyznawane były stypendia. I tak dajmy na to u mnie na wydziale od 4,2 było 200 zł, od 4,5- 300 zł, od 4,7- 400 zł (progi i kwoty przykładowe, bo już nie pamiętam dokładnie). Wnioski składało się do końca października, a mniej więcej w grudniu było wiadomo kto dostał stypendium.

System zmienił się, kiedy ja skończyłam III rok. Spowodowane to było zmianą ustawy o szkolnictwie wyższym, jak również zmianą proporcji funduszy przeznaczanych na stypendia naukowe w porównaniu do stypendiów socjalnych (wcześniej było po 50%, potem zmienili, że naukowe chyba 30%, a 70% socjalne, ale nie dam sobie ręki uciąć). Wprowadzono również inny system, mianowicie: już nie tylko średnia, ale i osiągnięcia naukowe (konferencje, publikacje, konkursy itd.). Idea jak najbardziej słuszna, promująca tych, którzy robią coś ponad studiowanie ale... O tym na jakich zasadach otrzymam stypendium na III rok studiów dowiedziałam się w październiku będąc już na IV roku.
Studenci z obłędem w oczach zaczęli szturmować organizacje studenckie po zaświadczenia (punkty m.in. za aktywność w kole naukowym, im dłuższy staż, tym więcej punktów). Do tej pory nikt takich rzeczy nie chciał, nie były takie zaświadczenia wystawiane, a tu nagle kolejki przed siedzibą koła naukowego. Termin składania wniosków bardzo krótki, bo niespełna 2 tygodnie, przy czym przez te 2 tygodnie regulamin punktowania osiągnięć naukowych kilkakrotnie się zmieniał. Efekt był taki, że część ludzi, którzy dostali jako pierwsi zaświadczenia z koła naukowego nie dostało za to punktów bo np. zabrakło pieczątki lub czegoś innego.

No cóż, myśleliśmy, że jesteśmy mądrzejsi na przyszłość. Zbieraliśmy starannie papierki- dyplomy z konferencji, znajomi startowali w konkursach itd. Niektórzy na koniec roku akademickiego mieli całkiem poważny stos makulatury dla szanownej komisji stypendialnej. Ale to by było zbyt piękne, bo... w październiku 2012 roku zaczął obowiązywać nowy regulamin stypendiów za osiągnięcia z roku akademickiego 2011/2012 (czyli mówiąc wprost: regulamin działał wstecz). I co się okazało? Że np. konferencje na uczelni są niżej punktowane niż zewnętrzne (o ile w ogóle są), bo są uczelniane. To nic, że na moim wydziale była takich konferencji cała masa, były one bezpłatne, a nie każdego stać na opłatę konferencyjną w wysokości 200-300 zł na innej uczelni + dojazd + nocleg (co do zwrotów kasy to polityka wydziału była taka- ok, zwrócimy, ale tylko za dojazd). I znowu część osób, które się bardzo starały, pracowały sumiennie, publikowały swoje artykuły w wydawnictwie wydziałowym- nie dostała ani grosza. A przecież nie mogli przewidzieć na początku roku akademickiego 2011/2012, że po zakończonym roku punktacja ponownie zmieni się regulamin.

W 2013 się obroniłam i rozstałam z uczelnią (bez żalu), więc nie miałam najświeższych newsów co tam ze stypendiami, prócz tego, że na pewno bałagan (wiem, że znowu zmienił się regulamin, ale nie wiem w jakim zakresie). Natomiast w październiku 2014 spotkałam moją koleżankę- doktorantkę. Powiedziała, że regulamin ponownie się zmienił, wobec czego prócz zaświadczenia z konferencji (podpisanego przez kogoś w stopniu co najmniej dr hab.!) trzeba przedstawić jeszcze program konferencji (oczywiście studenci dowiedzieli się o tym znowu po zakończonym roku akademickim). I teraz gwoli wyjaśnienia- w niektórych kołach naukowych na ich czele stoją studenci, czasem doktoranci i bywa, że tylko oni podpisują zaświadczenia (mam takich sporo), a na innych konferencjach bywa, że programy nie są nawet wręczane uczestnikom (sama byłam na 2 czy 3 takich, gdzie nie wiedziałam nawet kiedy sama mam wystąpienie). A nawet jak ktoś dostanie program, to część go wyrzuci, bo przecież najważniejsze jest zaświadczenie.

Mnie najbardziej denerwowała zmiana reguł już po zakończonej grze. I chociaż mimo tych fikołków z regulaminem jakoś zawsze stypendium miałam, to do dzisiaj mam pretensje wobec samorządu studentów oraz władz uczelni, że nie potrafili napisać regulaminu z wyprzedzeniem, tylko o tym, co się liczy, a co nie, dowiadywaliśmy się po fakcie i często musieliśmy jeszcze wydzwaniać po innych uczelniach, bo czegoś nam nie dosłali. Widocznie bardzo ciężko jest siąść, zastanowić się, wprowadzić jakiś sensowny regulamin, żeby już na początku roku akademickiego studenci wiedzieli jakie dokumenty mają zbierać.

uczelnia stypendium

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 4 (42)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…