Od dawna mam swojego ginekologa, ale jak wiadomo lekarze też czasami mają urlopy i moja pani doktor wyjechała, a tu recepta na tabletki pilnie potrzebna. Więc idę do przychodni, witam się grzecznie, pytam czy mogę otrzymać choćby na jedno opakowanie. Pani nie może wypisać ale właśnie jest inny lekarz i chętnie przyjmie. Rozglądam się, nikogo w poczekalni nie ma, więc co mi zależy. Zgoda.
Dostaję kartę, pukam, wchodzę i zastaję bardzo starszego
pana za biurkiem. Siadam, przedstawiam problem, pan lekarz zapisuje coś bardzo, bardzo, bardzo powoli w kartotece. Zadaje różne pytania i znowu bardzo długo pisze. Po czym mówi: Proszę rozebrać się do badania.
Ja trochę skonsternowana, bo gabinet na parterze, a miał takie ułożenie, że na trzech ścianach były okna, każde okno odsłonięte, ludzie sobie przechodzą, patrzą... Więc proszę grzecznie o zasłonięcie okien, bo przecież z ulicy wszystko widać. A co pan lekarz na to?
- A co to pani przeszkadza? - z całkowitą powagą.
No wcale mi nie przeszkadza :).
Dostaję kartę, pukam, wchodzę i zastaję bardzo starszego
pana za biurkiem. Siadam, przedstawiam problem, pan lekarz zapisuje coś bardzo, bardzo, bardzo powoli w kartotece. Zadaje różne pytania i znowu bardzo długo pisze. Po czym mówi: Proszę rozebrać się do badania.
Ja trochę skonsternowana, bo gabinet na parterze, a miał takie ułożenie, że na trzech ścianach były okna, każde okno odsłonięte, ludzie sobie przechodzą, patrzą... Więc proszę grzecznie o zasłonięcie okien, bo przecież z ulicy wszystko widać. A co pan lekarz na to?
- A co to pani przeszkadza? - z całkowitą powagą.
No wcale mi nie przeszkadza :).
poznań
Ocena:
456
(542)
Komentarze