Za młodu, czyli jakieś 7 lat temu, dorabiałam w call center. Jeszcze nieświadoma tego, czym jest i jak działa ten twór, skuszona stawką 12zł/h za telefonowanie w obcym języku, rozpoczęłam pracę pod okiem hiperaktywnych team leaderów. Po 8 miesiącach i setkach naciągniętych starszych ludzi na gazety, książki o ogrodzie czy inne bzdury, miałam dość. Team leaderzy z hasłem na ustach "ciśnij ją, ciśnij" (w domyśle panią staruszkę) ułatwili mi decyzję, że czas się rozejrzeć za inną pracą.
Kropką nad "i" było "zwolnienie" mnie po pół godzinie pracy, bo sprzedałam tylko jedną książkę/gazetę. Dowiedziałam się (a ze mną cała sala, bo krzyk był piekielny), że się nie nadaję i że im tylko obniżam wyniki. Następnego dnia ta sama team leaderka, która mnie zwolniła, zadzwoniła i spytała słodziutko, o której ja będę w pracy i żebym podała grafik na następny tydzień. Jakoś nie podałam.
Kropką nad "i" było "zwolnienie" mnie po pół godzinie pracy, bo sprzedałam tylko jedną książkę/gazetę. Dowiedziałam się (a ze mną cała sala, bo krzyk był piekielny), że się nie nadaję i że im tylko obniżam wyniki. Następnego dnia ta sama team leaderka, która mnie zwolniła, zadzwoniła i spytała słodziutko, o której ja będę w pracy i żebym podała grafik na następny tydzień. Jakoś nie podałam.
call_center
Ocena:
384
(496)
Komentarze