Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#63964

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Znów papugi.

Hodując je trzeba pamiętać, że mimo wszystko to zwierzęta domowe, ale nie udomowione. Mają swoje potrzeby, które trzeba szanować. Trudno się je oswaja, mają swoje humory, niektóre po prostu nie lubią towarzystwa ludzi i nie garną się do głaskania/tulenia mimo, że nie boją się "swoich człowieków".

Z rozmnażaniem też jest zupełnie inaczej, niż w przypadku czworonogów. Papugi łączą się w trwałe pary, zaloty trwają długo, ptaki muszą się ze sobą zżyć, przyzwyczaić do siebie zanim do czegokolwiek dojdzie. Może się też zdarzyć, że parka nie przypadnie sobie do gustu i mówi się trudno. Jest też trochę tak, jak u ludzi - ptaki są fizycznie gotowe do godów znacznie wcześniej, niż dojrzeją do tego, by lęgi nie zagroziły ich zdrowiu i aby prawidłowo odchować pisklaki.

Są też bardzo płochliwe. Kiepsko znoszą zmiany miejsca pobytu, długo odchorowują wszelkie traumy i szoki.

Zdarzają się ludzie marzący o tym, aby mieć towarzysza - papużkę, która będzie dawać buzi, jeździć na ramieniu, spać razem ze swoim człowiekiem i przybijać piątki. Oczywiście da się, ale wymaga to ogromnej cierpliwości i - jak wynika z powyższego - nie każdy osobnik będzie miał ochotę na taką bliskość.

Zdarzają się ludzie, którym się tego nie wytłumaczy, bo oni chcą mieć papużkę taką słodką fajną do mamlania i miziania i to na już, na teraz. Wezmę ze sklepu i za godzinę ona mnie już będzie kochać.

Tacy "ludzie" to głównie kilkuletnie dziewczynki, ale nie tylko. Taką samą postawę dało się zaobserwować u naszego byłego już znajomego. Dwudziestokilkuletniego faceta.

Perypetii było sporo. Finał był taki, że ze sklepu i z hodowli wziął w sumie 3 papugi, z czego zostawił sobie jedną, a dwie oddał (właściwie na siłę wcisnął właścicielce kolejnego zoologa), przy czym jedną z taką traumą, że na sam widok człowieka chowała się w najdalszy kąt klatki, drżąc z przerażenia. Powód? Ponoć były "nieoswajalne". Jak to stwierdzić po kilku tygodniach, skoro oswajanie trwa miesiące? Nie wiem.

Kolejny zgrzyt nastąpił wtedy, kiedy nasza parka nabawiła się potomstwa. Znajomy oczywiście już zacierał ręce na ślicznego pisklaka. Właściwie nawet nie pytał, tylko od razu założył, że go dostanie. Najlepiej już teraz. Przecież opierzony. Co z tego, że nie potrafi samodzielnie jeść i nie można go oddzielać od rodziców? No i oczywiście najlepiej, żeby to był samiec - my coś zróbmy, żeby pisklę okazało się samcem. Dlaczego? Bo on ma w planach lęgi. Już w najbliższym sezonie. Z udziałem samczyka w wieku - na ludzkie licząc - dziecka w gimnazjum.

Stwierdziłyśmy, że nie oddamy papugi komuś z takim podejściem. To ostatecznie zakończyło naszą znajomość. Zaczęły się SMSy, maile, próby oczerniania nas przed wspólnymi znajomymi, nękanie. Jakoś to przeżyłyśmy.

Kolega bardzo żałował dwóch rzeczy. Że mu lęgi (między obcymi sobie ptakami, z czego jednym nieletnim) nie wyszły no i że jego trójkącikowe "lęgi" z nami (bo też tak chciał, nie ukrywał tego) też nie wyszły.

Kolorków całej sprawie dodaje fakt, że jakiś czas temu moja partnerka dostała z nieznanego numeru serię SMSów z dość mięsnymi wyzwiskami i groźbami. Pewności nie ma, więc póki co nikogo z nazwiska nie oskarżamy, ale kto wie, kto wie? Nikt inny nie miał powodu, by robić coś takiego.

ludź

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 375 (475)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…