Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#64891

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia piekielnie rozczarowująca...

Mam przyjaciółkę[P], którą znam już od dobrych kilku lat. Niejedno razem przeszłyśmy, w niejednej pracy razem zaczynałyśmy i niejedną butelkę wina razem opróżniłyśmy.

Od jakiegoś czasu mieszkamy w Anglii. Ja z moim Mężem[M] wynajmujemy domek w jednej miejscowości razem z jeszcze jedną Kobietką[K]. Z kolei [P] zamieszkuje w miejscowości oddalonej od naszej o jakieś 20 mil.
Pracujemy sobie, spotykamy się od czasu do czasu, zakupy, ploteczki. Sielanka. Do czasu.

[P] zaczyna drastycznie chudnąć. Zawsze była szczuplutką blondynką, notabene bardzo atrakcyjną, jednak tak nagłego spadku wagi nie sposób było nie zauważyć. Do tego doszły bardzo nerwowe ruchy i jąkanie. W końcu [P] przestała nas odwiedzać.
Przyciśnięta do muru przez rozmowę telefoniczną powiedziała mi co się dzieje.

[P] poznała faceta [F], Polaka. Na początku był cud, miód i orzeszki. Kwiaty, wielka miłość, wspólne mieszkanie, pies, a wreszcie (o zgrozo, po 3 miesiącach) zaręczyny. I właśnie po tej miłosnej deklaracji wszystko się zaczęło toczyć trochę inaczej niż [P] oczekiwała.
W skrócie: [F] zeszmacił [P] fizycznie i psychicznie. Pobicia, zdrady, kradzież pieniędzy, sprzedaż jej rzeczy, terroryzm słowny...[P] zaczęła przypominać swój własny cień. Na początku nie dała sobie w ogóle przegadać, że [F] to typowy przypadek socjopaty. Potrafił w jednej chwili zapewniać [P] o niezmierzonych pokładach swojej miłości do niej, a 5 minut później wyzywał od psich panien, ścierek do podłogi i kobiet lekkich obyczajów.

W końcu [P] nie wytrzymała i po kolejnej dawce siniaków i obelg uciekła do mnie zabierając ze sobą psa. Dzień po dniu powoli się dźwigała, zbierała do kupy i odbudowywała zarówno psychicznie jak fizycznie. Jednak na moje zalecenia żeby z całą sprawą na policję iść stawała okoniem, tłumacząc że nie chce do sprawy wracać i jej rozgrzebywać.
W porządku, można i tak.

[P] po jakimś czasu znalazła nowa pracę i mieszkanie. Zaczęła się uśmiechać. Jednak nic nie trwa wiecznie.
[F] ją odnalazł. Zaczął nachodzić i prześladować. Wydzwaniał z kilku telefonów. Znów zapewniał o miłości, czego dowodem miał być wytatuowany portret [P] na jego klatce piersiowej.
Jednak tym razem [P] się nie dała.
Skrupulatnie blokowała kolejne numery telefonów, nie godziła się na rozmowy ani spotkania, a nawet raz czy dwa postraszyła policją.
Fajnie, pięknie, rozum jej wrócił.

W zeszłym tygodniu [P] dzwoni z pytaniem czy może mi psa podrzucić na tydzień, bo ona wreszcie jedzie na zasłużony wakacje, udało jej się okazyjnie wykupić tydzień na Majorce.
Zgodziłam się ucieszona, że wreszcie się dziewczyna porządnie odstresuje.
Trzy dni po wyjeździe [P] moja współlokatorka [K] zaskakuje mnie pytaniem:

[K]- Althena, a ta twoja koleżanka to z znowu z tym kolesiem-psychopatą się spotyka?
Ja- Nie no, niemożliwe nic nie mówiła, na wakacjach teraz jest...
[K]- No bo wrzuciła na twarzoksiążkę romantyczne zdjęcia, właśnie z tej Majorki, myślałam że widziałaś... Przepraszam...
Na to ja z szokiem na twarzy wchodzę na wspomniana stronę... i nic, żadnych zdjęć. Wchodzimy na tą samą stronę z profilu [K] i zdjęcia są. Ja nie mogłam ich zobaczyć, bo zawartość specjalnie dla mnie została zablokowana.

Łzy zawodu i rozczarowania. No bo jak to tak - tyle wsparcia, pocieszenie, opieki... Tyle rozmów... A tu naraz człowiek został potraktowany jak hotel dla zwierząt i zupełnie obca osoba.
Przykro.
Mam tylko nadzieję, że tym razem [P] zaliczy mniej siniaków niż poprzednio...

Przyjaźń

Skomentuj (43) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 586 (656)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…