zarchiwizowany
Skomentuj
(40)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Stało się. Sobota, godzina 16.00 - awaria. Odkręcona woda nie chce się zakręcić. Leje się bez przerwy.
Po zakręceniu wody w całym mieszkaniu - prawie dwugodzinna próba naprawienia baterii - bez rezultatu.
W końcu decyzja - telefon do Pogotowia Technicznego spółdzielni (jedno z rzeszowskich osiedli).
I co słyszę?
- Pani, to za późno (przed 18.00), ja ludzi nie mam, ja sam jestem.
- No ale awaria jest, sami nie damy rady, co robić?
- No, ale to trzeba było wcześniej dzwonić!
- Wcześniej, czyli o której?
- Ludzie są dziś do 14.00, ja sam teraz jestem.
- Ale awaria miała miejsce o 16.00!
- Pani, co ja poradzę, sam jestem!
Zrezygnowanym tonem pytam:
- To kiedy mogę dzwonić..?
- Pani, w poniedziałek rano...
- Rozumiem, że przez cały weekend mam się obyć bez wody..?
- Noooo.......
- Rozumiem, że naprawienie usterki jest bezpłatne, w ramach czynszu?
- No, nie! (oburzonym tonem) Wszelkie tego typu naprawy są płatne!
Lekkie zdziwienie z mojej strony...
- To ile...?
- Pani, ja nie wiem, to kierownik zeszyt ma, ja tu tylko przy telefonie siedzę...
I teraz pytania:
1. Po co w ogóle taka instytucja, jak Pogotowie Techniczne przy danej Spółdzielni? Może nazwa "pogotowie" została przez kogoś źle zinterpretowana?
2. A jeżeli już istnieje, to dlaczego za naprawy pobierane są opłaty? Na co idzie nasz czynsz?
Może ktoś jest bardziej oświecony niż ja, i pomoże mi to zrozumieć?
Edit: W piekielności nie chodziło mi konkretnie o to, że nie jestem w stanie poradzić sobie z wymianą baterii. Napisałam w komentarzu, że zawory na mieszkaniu zostały zamontowane z innym rozstawem, nie wg polskich standardów. W końcu, z pomocą właściciela mieszkania, udało się naprawić, choć trochę to trwało. Chodziło mi bardziej o podejście pana z "pogotowia". A gdyby rzeczywiście miała miejsce poważniejsza awaria, jak np pęknięta rura? Też kazałby czekać do poniedziałku?
Ale dziękuję za rady :)
Po zakręceniu wody w całym mieszkaniu - prawie dwugodzinna próba naprawienia baterii - bez rezultatu.
W końcu decyzja - telefon do Pogotowia Technicznego spółdzielni (jedno z rzeszowskich osiedli).
I co słyszę?
- Pani, to za późno (przed 18.00), ja ludzi nie mam, ja sam jestem.
- No ale awaria jest, sami nie damy rady, co robić?
- No, ale to trzeba było wcześniej dzwonić!
- Wcześniej, czyli o której?
- Ludzie są dziś do 14.00, ja sam teraz jestem.
- Ale awaria miała miejsce o 16.00!
- Pani, co ja poradzę, sam jestem!
Zrezygnowanym tonem pytam:
- To kiedy mogę dzwonić..?
- Pani, w poniedziałek rano...
- Rozumiem, że przez cały weekend mam się obyć bez wody..?
- Noooo.......
- Rozumiem, że naprawienie usterki jest bezpłatne, w ramach czynszu?
- No, nie! (oburzonym tonem) Wszelkie tego typu naprawy są płatne!
Lekkie zdziwienie z mojej strony...
- To ile...?
- Pani, ja nie wiem, to kierownik zeszyt ma, ja tu tylko przy telefonie siedzę...
I teraz pytania:
1. Po co w ogóle taka instytucja, jak Pogotowie Techniczne przy danej Spółdzielni? Może nazwa "pogotowie" została przez kogoś źle zinterpretowana?
2. A jeżeli już istnieje, to dlaczego za naprawy pobierane są opłaty? Na co idzie nasz czynsz?
Może ktoś jest bardziej oświecony niż ja, i pomoże mi to zrozumieć?
Edit: W piekielności nie chodziło mi konkretnie o to, że nie jestem w stanie poradzić sobie z wymianą baterii. Napisałam w komentarzu, że zawory na mieszkaniu zostały zamontowane z innym rozstawem, nie wg polskich standardów. W końcu, z pomocą właściciela mieszkania, udało się naprawić, choć trochę to trwało. Chodziło mi bardziej o podejście pana z "pogotowia". A gdyby rzeczywiście miała miejsce poważniejsza awaria, jak np pęknięta rura? Też kazałby czekać do poniedziałku?
Ale dziękuję za rady :)
spółdzielnia jednego z rzeszowskich osiedli
Ocena:
168
(344)
Komentarze