Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#65069

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O piekielności kilku policjantów i białostockiej izby wytrzeźwień.

Kilka dni temu wybrałem się ze znajomymi "na miasto" - rundka po kilku barach, w każdym po piwku. Byliśmy podpici, ale bez przesady - lekko plączący się język, większa niż zazwyczaj rozmowność - ot jak to człowiek po kilku piwach. Przed rozejściem się do domów chcieliśmy jeszcze zajść na kebab - w tym celu przeszliśmy przez ulicę kilkanaście metrów od pasów - oprócz samochodu jadącego powoli w odległości kilkudziesięciu metrów (wyglądał jakby szukał miejsca do zaparkowania) ulica była puściutka. Niestety samochodem okazał się radiowóz - wysiadła z niego policjantka ze strażnikiem miejskim. Po spisaniu naszych danych zostaliśmy poinformowani, że zostaniemy ukarani mandatami za wtargnięcie przed nadjeżdżający samochód, przez co stworzyliśmy utrudnienie w ruchu.

Koleżanka bez sprzeciwu przyjęła mandat, ja z kolegą nie zgodziliśmy się na to - gdyby chodziło o ukaranie za przejście w miejscu niedozwolonym nie protestowałbym, ale nazywanie wtargnięciem pod pojazd przejście przed samochodem, który utrzymując swoje tempo dojechałby do nas może w minutę?

Tu zaczyna się robić piekielnie - dostaliśmy do podpisania jakieś kwitki, których nie pozwolono nam przeczytać ("dostaniecie takie same i sobie w domu poczytacie") - ja spokojnie oświadczyłem, że nie podpiszę czegoś czego najpierw nie przeczytam, kolegę trochę poniosło i użył wulgaryzmów mówiąc co o tym wszystkim myśli. Policjantka porozmawiała przez chwilę przez radio, po czym do nas wróciła. Kolega nadal narzekał na to co się dzieje, w sposób wulgarny, ale nie agresywny (nikogo bezpośrednio nie obrażał, nie groził - po prostu narzekał na sposób działania policji).

Po chwili przyjechały dwa kolejne radiowozy - akurat zbiegło się to z tym, że w odległości kilkunastu metrów wybuchła bójka. Nowoprzybyli funkcjonariusze rozdzielili walczących (grupa około 10 osób wykrzykujących groźby i tłukących butelki) i nawet ich nie spisując, wrócili do nas.

Bez żadnych wyjaśnień siłą wpakowali mnie na tył radiowozu, kazali wyjąć wszystko z kieszeni i zamknęli. Zostałem przewieziony na izbę wytrzeźwień. W żadnym momencie nie stawiałem oporu, nawet się nie odezwałem, mimo to zostałem wyprowadzony z radiowozu z ręką wykręconą na plecach (o sile z jaką to zrobiono może świadczyć fakt, że rozerwano mi motocyklową kurtkę - ramonezkę, naprawdę wytrzymałą). Kolegę potraktowano jeszcze gorzej - miał ręce skute kajdankami na plecach, nie wyrywał się, nic nie mówił a i tak (uwaga!) psiknięto mu gazem w twarz.

Kazano mi się rozebrać do majtek (i policjanci i pracownicy izby wytrzeźwień używali przy tym określeń, wśród których "ty gruba świnio" było najłagodniejszym). Zaprowadzono mnie do łóżka i kazano spać, co też zrobiłem - bo i co miałem zrobić.

Tutaj zaczyna się piekielność warunków panujących w tym przybytku i ludzi tam pracujących. Co drugie słowo przez nich używane to ku...a, spier...aj, ch...u, itp. Na prośbę o wypuszczenie do toalety odpowiadają "lej w gacie" - dwie osoby, z którymi był zamknięty kolega tak zrobiły, przez co cała podłoga była mokra od moczu - nikt tego nie sprzątnął. Na pytanie jak długą będą trzymać odpowiadają, że 48 godzin lub, że właśnie się zarobiło 5 godzin więcej samym pytaniem. Nie wahają się użyć gazu w zamkniętym pomieszczeniu, przez co potem przez długi czas ciężko w nim oddychać. Słyszałem rozmowę prowadzoną w innej sali - przewieziono na nią obcokrajowca nie znającego polskiego (mówił po angielsku z czystym oxfordzkim akcentem) - był mocno zdezorientowany, nie wiedział gdzie jest i dlaczego tu trafił. Był wyśmiewany, mówiono do niego po polsku i twierdzono, że świetnie rozumie.

Zostałem tam przetrzymany 13-14 godzin, myślę że po połowie tego czasu alkomat wskazałby u mnie 0. Dopiero kiedy mnie wypuszczono dowiedziałem się za co zostałem tam przewieziony - według protokołu policyjnego byłem agresywny oraz stwarzałem zagrożenie dla siebie i otoczenia. Podobno mogę założyć sprawę o bezpodstawność doprowadzenia mnie na izbę oraz złożyć skargę na funkcjonariuszy, ale jakie mam szanse? Moje słowa przeciwko policjantom i pracownikom izby wytrzeźwień - nie trudno się domyślić po czyjej stronie stanie sąd.

Białystok

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 369 (535)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…