Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#65083

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ostatnio trochę tutaj o szkołach i studiach. Może i ja się więc podzielę historią poniekąd szkolną.

Kiedy przyszło mi wyemigrować do Niemiec, wraz ze znikomą znajomością tego języka, postanowiłem zapisać się do szkoły językowej. Pominę kurs integracyjny i skupię się na kursie tegoż języka przygotowującym do pracy w zawodzie (tzw. B2). Do jednej jak i drugiej szkoły (w 99% przypadków chyba) kieruje urząd pracy.

Około połowę mojej grupy stanowiły Rosjanki plus do tego jeden Ukrainiec. Co ważne, nauczycielka też Rosjanka.

Nauczycielka podczas zajęć rozmawiała sobie w większości czasu po rosyjsku. Zwracanie jej uwagi niewiele dało. Ktoś poleciał na skargę. Wizyta jakiejś kobiety z urzędu pracy. Nauczycielka wylatuje.

W zamian dostaliśmy 3 nauczycieli, rasowych Niemców, że pozwolę sobie ich tak nazwać. Każdy był od czego innego. Trochę się poprawiło, ale niewiele.

No a teraz o Siergieju. Jak wiadomo prawie każdy Ukrainiec zna rosyjski. Chamski, bezczelny... z pełnym poparciem strony rosyjskiej. Choć i im czasem było za dużo.  

1. Zajęcia zaczynały się o 8:30 i kończyły o 13:45. Nasza "Maskotka", a raczej "Maskotek" pojawiał się na zajęciach nie wcześniej niż 12:00. Więc do końca dnia wysłuchiwaliśmy o punktualności, nieodpowiedzialności, o braku szacunku itp., itd. To nic, że reszta grupy nic za to nie mogła.

2. Jak już Maskotek na zajęciach się pojawił punktualnie, to wyciągał zapas żarcia (jak dla mnie na przynajmniej 3 dni), netbooka i totalnie olewacko albo grał, albo oglądał filmy.

3. Jeśli już brał czynny udział w zajęciach, to najczęściej był to monolog wyrażający jego niezadowolenie na temat tego jakże nieudolnego kraju, który daje tak mało zasiłku. Zapomniał chyba, że za nicnierobienie.

4. Pomimo przerw, wychodzenie średnio co 45 minut (przerwa była po każdych 90 minutach zajęć) na papierosa i robienie przy tym takiego rabanu, że przysłowiowy zmarły by się obudził.

5. Totalna zlewa higieny osobistej. Nie rozpisuję się, każdy wie o co chodzi.

Rozmowy w grupie, na osobności, z dyrektorką, nawet pracownicą urzędu pracy, nie przyniosły niestety żadnych efektów. Męczyliśmy się z nim do końca kursu. Na 18 osób, B2 zdały tylko 2. Poszczęściło się mi, zdane :-)

 Rodzynek zostawiłem na koniec.

Podczas jednej z ostrzejszej dyskusji strony rosyjsko-ukraińskiej (R-U) z (N)auczycielem, padło pytanie:

N: - Skoro państwo nie chcą chodzić na kurs i się czegoś nauczyć, to po co państwo tu przychodzą? Przecież nikt was do tego nie zmusza! Nikt was tu siłą nie przyprowadza!

R-U: - Zmusza nas urząd pracy, to przecież oni wysłali nas na ten kurs i musimy na niego chodzić!

N: - Ależ jak to zmusza? Niemcy to przecież wolny kraj, do niczego państwa zmusić nie mogą. Możecie w końcu zostać państwo w domu i nic nie robić.

R-U: - Nie możemy, bo te ŚWINIE ZABIORĄ NAM ZASIŁEK. - wykrzyczane dosłownie.

zagranica

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 507 (549)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…