Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#65095

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kerownik w wojsku c.d.

Mój dowódca kompanii kapitan Mintaj wstąpił w związek małżeński. Po ochłonięciu z fali niekończących się poprawin czyli gdzieś po tygodniu zawezwał mnie i trzech kolegów do siebie. Na zimno i bez poufałości zakomunikował nam, że planuje przeprowadzkę i chciałby nas oddelegować na sobotnie popołudnie jako grupę operacyjno-transportową. Oczywiście możemy odmówić jeśli mamy inne plany (sic!), ale nie polecał tego rozwiązania. Mając w perspektywie choć namiastkę wolności na kilka godzin zachowując kamienne twarze zgodziliśmy się wszyscy.

W przepiękną majową sobotę po służbie kapitan poprowadził swoją brygadę na z góry upatrzone pozycje. Z naszego punktu widzenia wyglądało to obiecująco. Przeprowadzka miała nastąpić z parterowego mieszkania kapitana do sąsiedniego bloku również na parter. Pobraliśmy zestaw meblowy na pierwszy kurs i w drogę. W docelowym lokum powitała nas przesympatyczna pani kapitanowa. Po ustawieniu mebli zgodnie z jej dyspozycją zawołała nas do kuchni.
- Chłopcy zapraszam na drobny poczęstunek.
Na stole stoi odpowiednio schłodzona wódka weselna, cztery kieliszki i zakąska. Grzechem byłoby odmówić tak miłemu zaproszeniu. Wychyliliśmy kolejkę nie otarłszy ust. Po spełnieniu żołnierskiego obowiązku szykujemy się do wyjścia, ale w drzwiach zatrzymuje nas pani kapitanowa i dyskretnym szeptem instruuje:
- Ale ani słowa mojemu mężowi żebyście nie mieli kłopotów. A ja zaraz jeszcze jakieś kanapeczki przygotuję.

Noo szykuje się miłe popołudnie. Chwacko zmierzamy po załadunek po drodze zagadując z uśmiechem do grupki dziewczyn w kwiecistych spódniczkach. Na rubieży wyjściowej kapitan przyzywa nas ruchem ręki do pokoju. Na parapecie stoi jakoś dziwnie znajomy zestaw weselny w postaci wódki i kieliszków.
- Panowie, żebyście nie mówili, że u Mintaja o suchym pysku pracowaliście. Proszę – po jednym i w drogę. Tylko uważajcie na moją żonę bo to straszny wróg alkoholu!

Nam już się michy cieszą. Nie dość, że wolność, robota lekka to jeszcze napić się można legalnie. Żyć nie umierać! Idziemy do kapitanowej i już mamy wypracowaną marszrutę: ustawienie mebli, kolejeczka, kanapeczka i spacer powrotny. U Mintaja na odwrót: kolejeczka, zapojka, mebelek. Po drodze w każdą stronę kilka słów przekomarzanek z roześmianymi już dziewczynami.

Tak po czwartym czy piątym kursie czujemy, że tempo nas może przerosnąć. Ale co robić? Odmówić? Dyshonor i żal.
Wpadliśmy na pomysł, że przy każdej kolejce jeden zagada gospodarza/gospodynię, a reszta wlewa wódkę do opróżnionej już wcześniej butelki i chowa gdzieś w pobliżu. W ten sposób powinien być wilk syty i owca cała. Nasz szatański plan został wprowadzony w życie i całkiem zgrabnie funkcjonował. Tym sposobem „wychlaliśmy” w sumie 6 półlitrówek w 4 godziny. Mintaj był podbudowany naszą doskonałą kondycją, a kapitanowa zachwycona, że pozbyła się nadmiarowej weselnej i przedmiot pokusy zniknie z oczu jej małżonka.

Pod wieczór przeprowadzka została zakończona. Kapitanowa z wdzięcznością wręczyła nam na odchodne wałówkę na kolację. Mintaj podziękował męskim ręki uściskiem i kazał wracać grzecznie do koszar uprzedzając, że jutro od rana ma służbę. Odebraliśmy to jako sugestię – najpóźniej jutro rano widzę was w koszarach! Żal było nie skorzystać z takiej okazji. Zapoznane w międzyczasie dziewczyny chętnie skorzystały z naszego zaproszenia na ognisko.

Co to była za noc! Mhmmm… Ognisko nad jeziorem, towarzystwo doborowe, zaopatrzenie bez zarzutu - zabawa na całego do białego rana!

Nad ranem któryś z przytomniejszych towarzyszy melanżu skierował stado nietomnych baranków w kierunku koszar bram. Młodziak na biurze przepustek zabarykadował się i postanowił nie wpuszczać takiej bandy do jednostki. Cóż było robić? Bramę górą sforsowalim… Może w stylu dalekim od komandosa-desantowca, ale z efektem dla nas zadowalającym.
Opowiadali nam później koledzy, że Mintaj obserwował nasz „blitzkrieg” z okna oficera dyżurnego. Uśmiechnął się tylko pod wąsem i sprawiał wrażenie, że tak miało być.

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 73 (227)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…