Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#65482

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Będzie o tym, jak mnie pan serwisant savoir vivre'u uczył.

Mam w domu na wyposażeniu lodówkę. Nową. Drogą, w myśl zasady, że biednego nie stać na tanie rzeczy. Podobno porządną. Niestety mimo zapewnień producenta o jej najwyższej jakości, dość szybko odmówiła posłuszeństwa. Wezwałam zatem serwis gwarancyjny.

Tak się składa, że mam również na wyposażeniu raczkujące niemowlę, które z lubością froteruje i wylizuje podłogi, wgniata w nie jedzenie, rozsmarowuje i dopiero zjada - kto zna ten model ten wie, że co rano należy porządnie sprzątnąć i potem jeszcze parę razy w ciągu dnia ze szmatą się przelecieć na kolanach. Dlatego też moje oczy urosły niemal do rozmiarów arbuza, gdy zobaczyłam pana serwisanta dziarsko defilującego po moim salonie i kuchni w obleśnych, ubłoconych, zakurzonych, zapylonych, rozpadających się buciorach. Zwróciłam mu uwagę, że w zaistniałych okolicznościach życzyłabym sobie, żeby zdjął buty bądź założył ochraniacze.

Dowiedziałam się, że jestem niewychowana. Bo gościom się nie każe butów ściągać. A w szczególności "fachowcom", jak to pan określił - to już w ogóle skandal. A jeśli mam takie fanaberie to powinnam być wyposażona w ochraniacze i panu je zaoferować.

Powiem Wam szczerze, że ręce mi opadają na taką mentalność. To już chyba nie te czasy. Pan serwisant nie jest moim gościem, nie przyszedł na kolację w wizytowych, lśniących bucikach stanowiących dopełnienie jego wyjściowego stroju, tylko przyszedł wykonać usługę (której nie powinien musieć wykonywać po roku użytkowania sprzętu). Wystarczającą niedogodnością dla klienta jest problem z niedziałającą lodówką i konieczność wzięcia urlopu w pracy, bo niestety wszystkie terminy, jakie serwis jest w stanie zaproponować, z nią kolidują. Ale pan uważa, że pracującej matce maleńkiego dziecka należy jeszcze dołożyć roboty z myciem podłogi, na której po tym, jak rozmarzł lód z zamrażarki, została urocza, błotna breja. A mi się wydawało, że w takiej sytuacji to w interesie producenta sprzętu jest, żeby klient nie odczuł zbytnio niedogodności związanych z jego awarią. Nie w tym kraju.

Zaraz się pewnie posypią komentarze od osób, które "nie wyobrażają sobie prosić serwisanta o zdjęcie butów" i "jaki problem przelecieć podłogę mopem". Skoro tak sobie pozwalacie to Wasza sprawa. W moim odczuciu serwisant, który wchodzi mi do domu w takich buciorach, jest najzwyczajniej w świecie nieprzygotowany do pracy. Na szczęście są firmy, dla których taka sytuacja byłaby nie do pomyślenia.

Skomentuj (78) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 4 (196)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…