Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#65487

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Odkąd skończyłem 18 lat regularnie oddaję krew, ogólnie lubię pomagać i czuć się potrzebny więc często udzielam się w różnych wolontariatach. Tyle wstępu.

Parę lat wstecz byłem wolontariuszem w małej, przykościelnej świetlicy dla dzieci. Pewnego wolnego dnia postanowiłem wypić kawę i poleżeć na kozetce 15 minut w zamian za co dostałem 8 czekolad. Dzieciaki szczęśliwe, więc po posiłku i odrabianiu lekcji bawimy się i co chwila któryś bierze kawałek czekolady. Wtem wchodzi [O]na, wielka jak gdańska szafa matrona i zobaczywszy na moim ręku opatrunek wydziera się na całą świetlicę:
[O]- Ty ćpunie zostaw te dzieciaczki! Kto się pozwolił do nich zbliżać satanisto!
[Ja] - Nie jestem ćpunem tylko dawcą krwi, dzieci właśnie kończą czekolady, które...
[O]-TY ĆPUNIE!!! JUŻ DZIECI HIV-EM ZARAŻASZ!!! JA TEGO TAK NIE ZOSTAWIĘ! DO PROBOSZCZA PÓJDĘ I WYLECISZ STĄD NA ZBITY PYSK!
Wtedy już nie wytrzymałem bo przestraszyła wszystkie dzieciaki a kilka najmłodszych zaczęło płakać więc bezceremonialnie wygoniłem babę ze świetlicy i zamknąłem drzwi a wychowawczyni świetlicy, która próbowała stanąć w mojej obronie w międzyczasie zadzwoniła po proboszcza. Uspokajanie dzieci zajęło nam prawie pół godziny na szczęście szybko o tym incydencie zapomniały.

P.S. Okazało się, że matrona przyszła gdyż chciała zapisać do świetlicy swoje wnuki jednak powiedziała, że nie da swoich wnucząt zdemoralizować jakiemuś ćpunowi. Nie dopięła jednak swego ponieważ jakiś tydzień później zapisała je do nas ich matka bardzo szczęśliwa, że dzieci będą miały może nie luksusowe ale dobre warunki do zabawy i nauki.

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 119 (239)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…