Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#65669

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Będzie o zachowaniu się panów policjantów.

Na początku studiów, wraz z paczką znajomych, mieszkaliśmy po studencku w starej kamienicy w dużym mieście wojewódzkim, znanym ze sporej liczby studentów i malowniczego rynku. W naszym lokum pomieszkiwał kiedyś niejaki Pan Mietek, w bliższym lub dalszym stopniu spokrewniony z właścicielką, od której mieszkanie wynajmowaliśmy. Pana Mietka nigdy nie mieliśmy okazji osobiście poznać (jak się dowiedzieliśmy później, został dawno temu wymeldowany przez właścicielkę i ogólne gdzieś zniknął), ale przychodziła na nasz adres ogromna ilość korespondencji do niego - głównie wezwania do prokuratury, listy z banków itp.

Teraz wyobraźcie sobie spokojny, piątkowy poranek. Wszyscy mają wolne od zajęć, więc o 9:00 na mieszkaniu panuje jeszcze błoga cisza i lenistwo. Nagle rozlega się donośne pukanie do drzwi. Pech - moje łóżko znajdowało się najbliżej drzwi, toteż wstaję, podchodzę i niechętnie naciskam na klamkę. W tym momencie drzwi otwierają się z rozmachem i do środka wparowuje dwóch panów "niebieskich", machając mi przed nosem czymś, co ponoć było nakazem przeszukania mieszkania (nie dane mi było zapoznać się dokładnie z tym dokumentem, dostałem go ledwie na chwilę, po czym został mi wyrwany z rąk).
Otóż policjanci mieli za zadanie znalezienie Pana Mietka i zaprowadzenie go do prokuratury.

Piekielne w tym wszystkim było jednak ich zachowanie - byli agresywni, krzyczeli, grozili (np. że mnie zaraz "zamkną na 24, bo mogą"), pchali się wszędzie i mieli serdecznie gdzieś nasze wyjaśnienia. Szczególnie jeden z funkcjonariuszy zachowywał się jakby dawno nikogo nie uderzył i bardzo miał na to ochotę. Na szczęście wszystko zakończyło się bez zbędnych incydentów, gdyż drugi z "niebieskich" w końcu zaskoczył, że my chyba naprawdę jesteśmy tylko najemcami i pojęcia nie mamy czego od nas chcą (i, co ważne, zaczął uspokajać swojego kolegę). Zadzwoniliśmy do właścicielki, przekazaliśmy drugiemu z policjantów słuchawkę (stwierdziłem, że z pierwszym nie ma już co rozmawiać) i w końcu sprawę wyjaśniliśmy.

Jak reagować w takich sytuacjach? Co można by zrobić, gdyby jednak sytuacja się zaostrzyła? Jak można bronić się przed agresywnymi policjantami, żeby nie zostać oskarżony o napaść na funkcjonariusza na służbie? Wtedy byliśmy zbyt zaaferowani całą sytuacją, ale dziś pewnie zaraz bym myślał o złożeniu skargi na tych panów, tylko czy to miałoby jakikolwiek sens?

policja

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 206 (308)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…