Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#65745

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wracam ze spaceru z psami i widzę sąsiada, który jest starszym, schorowanym i o ograniczonej mobilności człowiekiem. Leży na ziemi przed drzwiami do klatki schodowej, widzę obok niego jakąś kobietę. Pytam co się stało, na co ona odpowiada, że Pan się przewrócił i sama nie da rady go podnieść. Kucam przy sąsiedzie, mówię, że pomogę mu wstać. Sąsiad mówi coś o synu, więc kobieta zadzwoniła domofonem do mieszkania starszego Pana i rzeczywiście - syn był w domu, więc wyjaśniła sytuację i poprosiła go o zejście na dół. I tu zaczyna się piekielność.

Syn - dorosły facet po 40-tce - jakoś specjalnie się nie spieszył. Czekałyśmy z kobietą pod klatką, po chwili widzę, że idzie spokojnym, spacerowym krokiem po schodach. Gdy w końcu zszedł na dół i otworzył drzwi, włożył dłonie w kieszenie spodni, usta ułożył w dziubek, cmoknął i ze spokojem patrzył na leżącego na ziemi, sapiącego ojca. Patrzę na niego z niedowierzaniem. Pytam, czy mu pomóc: "nie". Facet dalej stoi i nic nie robi. W końcu podnosi wzrok na mnie oraz na kobietę i mówi, że sam nie da rady. Ja mały zonk, no ale okej, pomagamy staruszkowi wstać. Gdy w końcu udało nam się postawić go na nogi, weszliśmy do klatki. Syn nawet nie obejrzał się za siebie, pognał na górę (4 piętro bez windy), ojca nawet nie spytał, czy coś go boli, czy w porządku, czy pomóc.

Zastanawia mnie, jak można być tak obojętnym i to jeszcze w stosunku do własnego rodzica. Znieczulica pełną gębą..

Sąsiedzi Staruszkowie

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 359 (479)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…