Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#65812

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W gimnazjum, do którego chodziłam kilka lat temu, były otwarte także klasy specjalne. Na każdy rocznik przypadała 1 klasa, do której trafiali uczniowie o różnych stopniach upośledzenia ruchowego jak i umysłowego. Choć uczęszczały tam także dzieci, które zwyczajnie miały problemy z nauką lub też ADHD.


O to kilka przykładów jak kochane gimbusy traktowały swoich niepełnosprawnych rówieśników:


1. Do klasy specjalnej chodził sobie Tomek, nie wiem co mu dolegało, ale wyglądało to tak jakby był lekko opóźniony w rozwoju. Miał również problemy z poruszaniem, przez co... cóż trzeba to stwierdzić, poruszał się komicznie. Ale jak każdy dzieciak chciał mieć kolegów. I sobie znalazł i to jakich. Jego "koledzy" zaczęli od naśmiewania się z jego ruchów. Kazali ma na korytarzu biegać lub też robić pompki, co z wiadomych przyczyn mu nie wychodziło, ale robił to by im zaimponować. Nauczyciele widząc zajście nic nie robili, tylko pozwalali na to. Gdy ta zabawa im się znudziła "koledzy" postanowili "pożyczać" pieniądze od niego. Cały czas słyszałam teksty "E Tomek dawaj 5 zł!", "Nie mam na bułkę Tomek, kup mi!"
Próbowałam rozmawiać z Tomkiem i uświadomić go, że nie powinien tego robić. Niestety on uważał, że to jego koledzy i na pewno kiedyś mu oddadzą.

2. Była również dziewczyna, Monika, która miała zespół Downa. Zazwyczaj chodziła do szkoły z opiekunem. Kiedyś zauważyłam, że została sama (Opiekun chyba był w WC) i zaczęła biegać po korytarzu cała szczęśliwa. Wtedy dobiegło do niej kilku chłopaków i zaczęli biegać za nią naśladując jej ruchy, a obserwujące ich osoby śmiały się! Jednak to przestało im wystarczać i uznali, że będzie zabawnie jak oplują dziewczynę. Wtedy nie wytrzymałam i zaczęłam krzyczeć na nich by przestali, przez co ja również zostałam wyśmiana i opluta. Całe szczęście, że wrócił opiekun i widząc zajście, wreszcie udał się do dyrekcji i zmusił nauczycieli by nie pozwalali na takie zachowanie wobec osób niepełnosprawnych. (Do tej pory nie rozumiem jak wcześniej można było pozwalać).

3. Marcin jeździł na wózku, przez co udostępniono mu klucz do windy, żeby spokojnie mógł się poruszać między piętrami nie prosząc kolegów by wnosili go po schodach. Pewnego dnia jeden chłopak zwyczajnie wyrwał mu klucz z ręki, wsiadł do windy i jeździł między piętrami. Nie miało znaczenia to, że Marcin nie ma jak dostać się na piętro gdzie będzie miał lekcje. Znalazł go mój kolega z klasy jak ryczał pod windą, że nie może dostać się na lekcje.

Takich sytuacji na pewno było więcej, lecz opisałam tylko te, które widziałam lub usłyszałam od znajomych. Ale na koniec dodam o tym jak pewnemu dziecku pozwolono na wszystko.

Gdy kończyłam gimnazjum w szkole pojawił się chłopak (oczywiście z klasy integracyjnej). Nie wiem co mu było, ale nie wyglądał na upośledzonego umysłowo czy ruchowo, ale nie mnie to oceniać. Otóż ten chłopak upodobał sobie obmacywanie dziewczyn. Biegał po korytarzach i praktycznie każdą nieuważną, łapał za tyłek lub jak mu się udało za piersi. Krzyki, wrzaski, wyzwiska nie pomagały, a wręcz jeszcze bardziej zachęcały go do obmacywania. Kiedyś nawet próbował podglądać dziewczyny w toalecie.

Rozmowy z nauczycielami nie pomagały i sytuacja się nie poprawiała. Gdy po raz któryś padłam ofiarą jego rąk, nie wytrzymałam i uderzyłam go z liścia w twarz. (Może źle zrobiłam, ale chyba nie powinnam pozwalać by ktoś mnie obmacywał?!). W pierwszej chwili był tak zaskoczony, że nie wiedział co zrobić. Niestety zauważyły to nauczycielki (teraz zauważyły) i zaczęły na mnie krzyczeć, że jak śmiem bić niepełnosprawne dziecko! Przyznam, że to był pierwszy i jedyny raz gdy kogoś uderzyłam, ale co miałam zrobić? Nic innego nie pomagało. Miałam więc pozwolić my by obmacywał mnie do woli, bo jest niepełnosprawny?!
Przynajmniej nigdy więcej mnie nie dotknął.

szkoła

Skomentuj (43) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 379 (473)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…