Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#66016

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pewna sytuacja w sklepie sprawiła, że ręce mi opadły.

Zachorowałam. Zdarza się, zwłaszcza mi i zwłaszcza na wczesną wiosnę. Nie latam po lekarzach z byle przeziębieniem, leczę się na własną rękę paracetamolem i herbatką z cytryną. Ale pewnego dnia obudziłam się i zaniemówiłam z wrażenia - ból gardła skutecznie mi uniemożliwiał powiedzenie czegokolwiek.

Jako, że jak choruję, to nie leżę odłogiem i nie każę za siebie robić wszystkiego, włącznie z podaniem pilota, poszłam do sklepu po jakiś medykament. Była niedziela. W mojej okolicy żadnej otwartej apteki, więc chcąc nie chcąc zaszłam do popularnego sklepu z owadem w nazwie.

Kolejki jak to kolejki, ludzie nic innego w niedzielę nie robią tylko zakupy. Odstałam swoje z jakimiś miodowymi tabletkami na gardło, walcząc z ogromną chęcią zjedzenia jednej teraz-zaraz. W końcu, gdy nadeszła moja kolej, z niemym, zmęczonym uśmiechem podaję kasjerce upragnione tabletki i czekam na paragon, kiwając głową na jej przywitanie.

Zamiast tego usłyszałam:
[K] - Co za zwyczaje nie odpowiadać na 'dzień dobry'... Niewychowana gówniara.

Osłupiałam. Wyglądałam na chorą, tak też się czułam, miałam na sobie szalik mimo ciepłego dnia i kupowałam tabletki na gardło...

Oczywiście nie mogło się skończyć na kąśliwej uwadze kasjerki. Z tyłu za mną stało starsza para. Jak tylko usłyszeli co powiedziała pani za kasą, zaczęli jęczeć na czym świat stoi i jak ta młodzież schodzi na psy.

Jako, że nie mogłam się odgryźć z wiadomych przyczyn, przewróciłam oczami i, po zapłaceniu oczywiście, wyszłam.

Niesamowite jacy przemili potrafią być ludzie dla drugiego człowieka.

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -7 (101)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…