Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#66071

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sytuacja z uczelni, która trwa już od początku roku akademickiego, a w semestrze letnim osiągnęła swoje apogeum.

Jestem na pierwszym roku studiów humanistycznych, na których trzeba dużo czytać różnych tekstów źródłowych. Czasem są to materiały do pracy na zajęciach, czasem podstawa do zaliczenia kolokwium. W pierwszym semestrze została założona grupowa poczta i tam wrzucano wszystkie teksty, materiały itp. Coraz częściej było jednak widać, że robi to tylko kilka osób. Starościna postanowiła więc pogadać z grupą i dać do zrozumienia, że nie może być tak, że na prawie 50 osób tylko kilka szuka tekstów. Grupa przyznała rację i przyniosło to efekt, ale na krótko.

Wszystko miało się zmienić, gdy okazało się, że jeden przedmiot będzie opierał się na czytaniu na każde ćwiczenia kilku tekstów i praca na zajęciach będzie podstawą do wystawienia oceny. W skali całego semestru wyszło tego naprawdę sporo, średnio 4 teksty na jedne zajęcia. Starościna zamieściła na poczcie pytanie jak dzielimy się tekstami. Nie było odzewu. Gdy ktoś usunął tego maila, zapytała znowu. Odpowiedziało kilka osób, głównie te które do tej pory dzieliły się z grupą swoimi znaleziskami. Widać grupa miała zamiar dalej pasożytować na kilku osobach, które poświęcają czas i często kasę (kserowanie w czytelni), a sama co najwyżej drukować podane jak na tacy teksty, choć to też nie zawsze.

Osoby, które najczęściej angażowały się w szukanie tekstów zgadały się, by przez tydzień nic nie wrzucać na pocztę i w ten sposób zmobilizować leniwych do współpracy. Dzień przed zajęciami, na które sporo trzeba było sporo przeczytać, pojawiły się proszące, błagające, a czasem wręcz żądające posty o udostępnienie tekstów. Ktoś tam się ugiął i coś wrzucił. Poprawy nie było, ale prośby owszem.

W końcu jedna dziewczyna wprost napisała, że ona już nic więcej na pocztę nie wrzuci, bo ma dość pasożytów. Spotkała się z falą krytyki. Od anonimów (takie mam odważne osoby w grupie) dowiedziała się m.in., że:
- jest kujonką i samolubem, bo ma teksty, a nie chce się nimi dzielić;
- co jej szkodzi wrzucić te materiały, skoro je ma;
- jak już jest w bibliotece, to może zebrać wszystkie potrzebne teksty (napisał to ktoś, kto chyba nigdy nawet nie szukał materiałów i nie wie, że często jedna książka jest w jednej bibliotece, druga w innej, a trzeciej nigdzie nie można dostać);
- inni nie mają czasu szukać w bibliotekach książek, bo pracują! (tak jakby ci szukający tekstów nie pracowali, albo ich doba miała 40 godzin);
- inni mają życie prywatne, towarzyskie, uczelnia nie jest całym ich życiem;
- ktoś chyba całkowicie niezorientowany w temacie, spytał się po co kilka osób ma szukać tego samego, skoro może jedna osoba. Gdzie był jak pojawiły się propozycje podziału pracy, nie wiem.

Wszystko wskazuje na to, że pasożyty poczuły się urażone tym, że muszą coś robić. Na dzień dzisiejszy jest tak, że grupa jest mocno podzielona. Nie wiem jak dalej będzie nam się studiowało. Powstały małe grupki i to wewnątrz nich wymieniamy się informacjami, materiałami, książkami. Jak trzeba było opracować około 80 pytań na kolokwium, też zrobiliśmy to wewnątrz swojej małej społeczności.

Co i raz pojawiają się jeszcze nieśmiałe zapytania ze strony anonimów z prośbą o wrzucenie czegoś, ale reakcje na to są sporadyczne. Ani nie smuci, że pasożyty zostają bez materiałów na kolokwium, ani nie cieszy jak go nie zaliczą, bo nie mieli się z czego nauczyć.

Skomentuj (63) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 321 (401)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…